Ludzi na całym świecie można zaszufladkować do wielu kategorii. Są tacy dla których na wszystko jest za późno i nie są skłonni do stawiania czoła nowym wyzwaniom. W kontraście do nich są ludzie żądni wrażeń i doświadczania wciąż czegoś nowego. Do tej kategorii z pewnością należy przeszło stuletni Fauja Singh. Ten człowiek jest kolejnym potwierdzeniem znanej sentencji wśród sportowców brzmiącej impossible is nothing…
Fauja Singh urodził się 1 kwietnia 1911 roku na terenie Indii Brytyjskich. Rozmawia tylko w języku pendżabskim. Charakterystyczny dziadzio z długą, siwą brodą jest ewenementem na skale światową bo biega maratony. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że kilka miesięcy temu stuknęło mu równo 100 wiosenek. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, o bieganiu zaczął myśleć w wieku 63 lat by 30 lat później zwyciężyć w pierwszym w życiu maratonie w swojej kategorii wiekowej…
“Nie przestanę biegać, dopóki nie umrę. Moim następnym celem, jeśli Bóg pozwoli, będzie walka o miano najstarszego maratończyka w historii.” – powiedział Fauja.
Singh wystąpi w niedzielę w swoim ósmym maratonie w karierze. Razem z pięcioma tysiącami innych biegaczy pobiegnie ulicami Toronto z nadzieją na pobicie rekordu świata w swojej kategorii wiekowej. Rekord ustanowiony w 2003 roku jest jego autorstwa i wynosi 5 godzin i 40 minut.
[youtube]VeQxVDoFyP0[/youtube]Filmik sprzed dwóch laty. Końcówka mówi sama za siebie
Fauja wielokrotnie pytany o receptę na długowieczność zawsze odpowiada – “wydaje mi się, że mój sukces tkwi w diecie. Jestem wegetarianinem, jadam tylko lekkostrawne posiłki. Moja dieta składa się głównie z herbaty, tostów i przyprawy curry…”
Bodźcem, który popchnął go do biegania był śmiertelny wypadek jego żony i dzieci sprzed ponad dwudziestu laty. Od tamtej pory w życiu Fauji zmieniło się naprawdę bardzo wiele. Bieganie jest dla niego receptą na szczęście i przy okazji wyzwaniem. Kilka dni temu Fauja Singh poprawił kilka rekordów świata na bieżni w swojej kategorii wiekowej na dystansach od 100 do 5000m. Jego trener podkreśla, że rekordy są dla niego tylko bonusem, zaś największą nagrodą jest sama możliwość biegania.
Biegać każdy może!