fbpx
badwater strychalski 1 1

Badwater – Strychalski 1:1!

Morderczy dystans. Piekielna temperatura. Kryzysy i wzloty. Ale udało się! Powrót Darka Strychalskiego – niepełnosprawnego biegacza z Podlasia na Badwater – jeden z najtrudniejszych ultra maratonów…

Morderczy dystans. Piekielna temperatura. Kryzysy i wzloty. Ale udało się! Powrót Darka Strychalskiego – niepełnosprawnego biegacza z Podlasia na Badwater – jeden z najtrudniejszych ultra maratonów świata zakończony sukcesem!

Na trasę ruszyli 21 lipca o godz. 8:00 czasu PDT. W Polsce była 17:00. Tysiące, o ile nie setki tysięcy osób, które słyszały o Darku i jego wyprawie zaciskały kciuki. Mnóstwo słów wsparcia płynęło do Darka od samego startu, aż do mety. A w zasadzie już na wiele tygodni przed zawodami. Jego marzenie powrotu na trasę Badwater Ultramarathon, z którą po raz pierwszy próbował zmierzyć się w 2012 roku, okazało się czymś w rodzaju misji narodowej. Akcja zbierania środków na wyjazd aklimatyzacyjny i organizację startu w biegu poskutkowała. Udało się zebrać potrzebne 30 tys. zł – niezbędne minimum, a nawet więcej – dzięki temu powstanie profesjonalny film z walki Darka z amerykańskim piekielnym biegiem.

badwater-strychalski-1-2

Wymarzona meta została osiągnięta w środę, 23 lipca wczesnym popołudniem. Przemierzenie 217 km z Doliny Śmierci do Mount Whitney w otwartym terenie i temperaturze przekraczającej 50 stopni zajęło Darkowi Strychalskiemu dokładnie 45 godzin 11 minut i 10 sekund. Blisko 3 godziny przed zakończeniem limitu czasu! Dotarł na metę na 73. miejscu. – Na mecie czułem się wykończony i totalnie nie wierzyłem, że to się udało. Spełniłem swoje największe marzenie, ale chyba dotrze to do mnie dopiero za jakiś czas – powiedział Darek kilka godzin po zawodach, kiedy nieco odespał trudy biegu. – Darek wyglądał na mecie, jakby był na lekkim „odlocie”. Popłakał się. Podobnie Mikołaj – wył jak bóbr. Mi też łzy ostro napłynęły do oczu. Byliśmy totalnie wzruszeni, szczęśliwi i zmęczeni. Wspólnie z Mikołajem też zrobiliśmy ponad 100 km. Bez zmrużenia oka – relacjonuje Filip Bojko, przyjaciel Darka, który pomagał mu w przygotowaniu wyprawy od samego początku.

badwater-strychalski-1-3

Cała „operacja” była zaplanowała na wiele miesięcy przed. Darek poleciał do USA już na początku lipca. Zupełnie inaczej niż dwa lata temu, kiedy przyleciał na miejsce w przeddzień startu. – To była jedna z przyczyn niepowodzenia w 2012 roku. Po wielu godzinach walki z udarem, musiałem zejść z trasy na 115 km ze względu na przekroczenie limitu na jednym z punktów kontrolnych – opowiada Darek. Tym razem było zupełnie inaczej. Nasz polski „kowboj” miał czas na aklimatyzację, treningi w temperaturze zbliżonej do tej, w jakiej odbywał się start.

badwater-strychalski-1-4

Darek był w USA z ekipą, której pomoc była nieoceniona. Cytowany Filip Bojko towarzyszył Darkowi przez cały pobyt w Stanach. Mikołaj Barysznikow-Kowalski – brat Filipa, Kamil Kuchta – kierowca (wymogiem organizatorów biegu jest eskorta samochodu) i Jakub Górajek – autor filmu, jaki powstanie z wyprawy dotarli na miejsce zawodów w sobotę – na dwa dni przed startem. Wszyscy byli z Darkiem przez cały bieg. Wspierali, motywowali, podawali wodę, izotoniki, jedzenie, lód, czapkę. Czuwali, kiedy zmógł go sen. Co milę, czasami pół trzeba było coś podać Darkowi, dlatego Filip i Mikołaj biegli z Darkiem na zmianę – tak, by jeden z nich cały czas był na posterunku i mógł podać, co w danej chwili było potrzebne.

Nikt nie spodziewał się, że to będzie bułka z masłem. Było wręcz odwrotnie – wszyscy włącznie z Darkiem wiedzieli, że to będzie niesamowite wyzwanie. Na trasie 217-kilometrowego biegu może wydarzyć się naprawdę wiele… Nawet świetne przygotowanie fizyczne i mentalne nie jest gwarancją dotarcia do mety. – Najtrudniejsze były podbiegi. Szczególnie ten nocny pod Cerro Gordo, w okolicy setnego kilometra – mówi Mikołaj. – Darek wymiotował tam kilkanaście razy. Padał na kamienie. Nie był w stanie jeść i pić, zataczał się w sąsiedztwie przepaści. Na szczycie ścięło go zupełnie i poszedł spać. A dalej czekał go bardzo trudny zbieg, w ciemności, po kamieniach – relacjonuje Mikołaj.

badwater-strychalski-1-5

Darek był jednym z trzech Polaków startujących w ultramaratonie Badwater. Zbigniew Malinowski z Kołobrzegu był 62., a Dariusz Jacek Łabudzki z Sandomierza – tuż za nim – 63. Chłopaki pokonali trasę razem, wbiegli na metę po 42 godzinach 57 minutach i 31 sekundach.

Zwycięzca zawodów – Harvey Lewis z Cincinnati w Ohio uporał się z 135-milową trasą w 23 godziny i 52 minuty! Najszybsza spośród kobiet – Alyson Venti z Miami na Florydzie – z czasem 28:37:28 zajęła ósme miejsce w generalce. W limicie czasu zawody ukończyły 83 osoby. 14 zostało zdyskwalifikowanych lub sami wycofali się z rywalizacji.

Pełne wyniki zawodów znajdują się na stronie www. dbase.adventurecorps.com. Relacje z przebiegu przygotowań oraz samego startu można podejrzeć na blogu www.badwater.pl oraz profilu Zwycięzca / The Winner na Facebooku.

badwater-strychalski-1-6 Dariusz Strychalski – biegacz z Łap w woj. podlaskim. Kiedy miał 8 lat, potrąciła go ciężarówka, w wyniku czego doznał niedowładu prawostronnego. Przeszedł kilka operacji, początkowo nie mógł chodzić. Po latach rehabilitacji odzyskał częściową sprawność, a 10 lat temu zaczął biegać. Regularnie startuje w maratonach i ultramaratonach, a bieganie codziennie 20 czy 30 kilometrów to chleb codzienny Darka.

Tekst: Justyna Grzywaczewska

Zdjęcia: Filip Bojko, Jakub Górajek

 

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednie
enea poznan triathlon

ENEA POZNAŃ TRIATHLON

Następne
cwiczenia propriorecepcji dla biegaczy 04

Ćwiczenia propriocepcji dla biegaczy

Powiązane artykuły

Odbierz Indywidualny Plan Treningowy z 53% zniżką 📣📣📣 Zostało tylko 5 miejsc❗️
Tak, chcę zniżkę na trenera