Spis treści
Na temat biegania napisano już setki, jeśli nie tysiące książek. W wielu z nich rozprawia się na temat stosowania kompresji w treningu biegacza i niestety dość często te opinie nawzajem się wykluczają. Jedni autorzy określają boom na kompresję mianem oszustwa i efektu placebo, z kolei inni upatrują w niej panaceum na różnego rodzaju dolegliwości i sposób na przyspieszoną regenerację potreningową. Ale kto w tym sporze ma właściwie rację?
Co na to praktycy?
Mam swoją teorię na temat stosowania skarpet kompresyjnych, nie chciałbym jednak być tu stroną w sporze, zatem swoją opinią podzielę się na samym końcu.
Pete Pfitzinger i Scott Douglas – autorzy Maraton zaawansowany
Badania nad odzieżą uciskową szybko ewoluują, ale dowody anegdotyczne pozwalają wierzyć, że rajstopy i podkolanówki uciskowe przydają się biegaczom zarówno podczas treningu, jak i regeneracji. Obecna rekordzistka świata w maratonie – Paula Radcliffe najwyraźniej wierzy w ich działanie. Nawet jeśli nie nosisz ich podczas biegania, to podkolanówki uciskowe mogą pomóc podróżującym zawodnikom podczas lotu samolotem, ponieważ pomagają one w typowych dla tych okoliczności problemach, takich jak sztywność mięśni czy obrzęki stawów skokowych.
Kelly Starrett – autor Gotowy do biegu oraz Bądź sprawny jak lampart
Dr Kelly Starrett poświęca zagadnieniu kompresji cały rozdział książki Gotowy do biegu. Nie jest to miejsce, ani czas, aby całość tutaj streszczać, posłużę się jedynie krótkim cytatem z dr Starretta “Kompresja to stosunkowo łatwa, a na dodatek efektywna metoda wspomagania układu krwionośnego i limfatycznego, przyśpieszająca regenerację zmęczonych tkanek”. Zainteresowanych książką odsyłam do naszej recenzji.
Anna Pawłowska-Pojawa – Bieganie. Kobieca strona mocy.
Jeśli zamierzasz pokonywać długie i bardzo długie dystanse, wtedy taki zakup jest sensowny. Jeśli natomiast twoje ambicje ograniczają się do regularnego tuptania po parku przez 30 lub 60 min i okazjonalnych startów na krótkich dystansach, wtedy to zbędny wydatek, wyłącznie dla potrzeb wizerunkowych. Zainteresowanych książką odsyłam do naszej recenzji.
Jerzy Skarżyński – Biegiem przez życie.
Gdy pojawiły się na nogach biegaczy na początku XXI wieku odbierałem je sceptycznie. Znów jakiś gadżet wymyślili, żeby wyciągnąć od biegaczy trochę kasy – myślałem. Zatrudnili do ich reklamy rekordzistę świata w maratonie Angielkę Paulę Radcliffe (to na jej nogach po raz pierwszy je widziałem) i… czekają na naiwnych, którzy je kupią. […] Plastry, po kilku próbach u mnie się nie przyjęły (oddycham zawsze przez usta – i tobie tak radzę – więc nie czułem ich zalet), ale skarpety uciskowe są od ponad roku stałym wyposażeniem mego biegowego wyposażenia. Do lutego 2012 roku mogłem je nosić, teraz… muszę je wkładać – na każdy trening! A i prywatnie są kilka godzin dziennie na moich nogach (różne pary, rzecz jasna, nie te same!).
Dorzucę swoje kilka groszy…
Wszystkie pierwsze kontakty z nowymi produktami kompresyjnymi – bez względu na firmę, okupuję swego rodzaju dyskomfortem. Tak było w przypadku Compressporta i tak też było w przypadku testowanych właśnie OS1st. O czym to świadczy i jak to się przejawia w moim przypadku?
Gdy po raz pierwszy założyłem na nogi podkolanówki Compressport i zacząłem biec, miałem wrażenie, że tętno poszybowało do granic drugiego zakresu, a ja jedynie przebierałem nogami w miejscu. I faktycznie tak było. Tempo było bardzo niskie, a tętno jakbym biegł bardzo szybko. Potrzebowałem dwóch tygodni, aby organizm przyzwyczaił się do zwiększonej kompresji i zaczął ją wykorzystywać w normalny sposób – niezauważalny dla mnie – choćby w najdrobniejszy sposób – na tarczy zegarka. Dlaczego jednak piszę o skarpetach Compressport testując OS1st? Bo to samo zjawisko przytrafiło mi się z OS1st, a wbrew pozorom nie powinno, bo do kompresji jestem już przyzwyczajony. Chyba, że to zupełnie odmienny sposób oddziaływania sprawił, że ponownie zostałem poddany bodźcom, których mój organizm nie znał. I w zasadzie tu tkwi cała tajemnica.
Skarpety OS1st skonstruowane są w nieco inny sposób. Kompresja nie jest jednolita na całej długości skarpety. Zastosowano tu opatentowaną technologię naprzemiennej kompresji. Naprzemienne strefy kompresji dają efekt pompy krążeniowo-limfatycznej, zapewniają zwiększenie wydajności sportowej i energetycznej użytkownika, przyśpieszają proces regeneracji i zwiększają jej efektywność. Strefy naprzemiennej kompresji redukują ryzyko kontuzji i urazów – wspomagają naturalną biomechanikę wybranych partii mięśni – o czym więcej za chwilę, ścięgien oraz więzadeł (m. in. rozcięgna podeszwowego, aparatu wyprostnego kolana, ścięgna Achillesa wraz z mięśniem brzuchatym łydki i innych).
Aby być bardziej obrazowym. OS1st nie uciska nas stale jednakowo, na całej długości – kiedy jedna strefa uciska to druga się rozluźnia i na odwrót – to z kolei wywołuje masaż w miejscu, gdzie założona jest opaska. Jeżeli skonfrontujemy to z faktem, że faktycznie pierwsze użycia mój organizm dość mocno odczuwał, manifestując to podniesionym tętnem, pomimo, że nie powinien – to jasno świadczy o tym, że nie zawsze musimy widzieć efekty, aby one faktycznie były. Technologia działa sobie niezależnie od tego czy my sobie tego życzymy, czy też nie, a tylko kwestia znajomości własnego organizmu może być pomocna w określeniu stopnia tego oddziaływania lub w ogóle – jakiegokolwiek oddziaływania.
Dlaczego zdecydowałem się skorzystać z OS1st?
Skarpety od OS1st reklamowane są jako produkt medyczny. Przyznam szczerze zaintrygowało mnie to. Cóż to oznacza, i co w związku z tym wynika dla mnie? Chciałem uzyskać odpowiedzi na te pytania jeszcze z dodatkowego powodu, od dłuższego czasu nękało mnie zapalenie rozcięgna podeszwowego (o którym obszerny materiał przeczytacie tutaj), a jak mówią ulotki – ten produkt, powinien pomóc na tę dolegliwość. Moje zeszłoroczne przygotowania do 100-ki po górach obnażyły me słabości i kolejny raz uświadomiły – nie samymi kilometrami biegacz żyje. Skończyło się na zapaleniu lewego Achillesa, które z czasem przeszło i wspomnianym rozcięgnie podeszwowym, które przejść nie chciało.
Złe dobrego początki, czyli o gwarancji satysfakcji
Zamówiłem podkolanówki FS6+ łydka i staw skokowy w rozmiarze M. Oczywiście wykorzystałem ku temu tabelkę na stronie producenta. Intensywnie zabrałem się za testy.
Niestety, po kilku treningach doszedłem do jednoznacznych wniosków, że nie dobrałem właściwego rozmiaru. Łydka wszystko ok, ale staw skokowy – przy mojej rozlanej stopie, stanowczo za duża tortura. Odesłałem skarpety, skorzystałem z 30 dniowej gwarancji satysfakcji i poprosiłem o wymianę na dwa produkty FS6 Staw stokowy i CS6 Łydka. Ten pierwszy w rozmiarze L, a drugi M. Oczywiście bez najmniejszych problemów przyjęto moją reklamację i wymieniono na nowe produkty. Tu myślę duży +
Po dwóch tygodniach treningów w nowym zestawie mój problem z rozcięgnem podeszwowym zniknął. Nie dam sobie ręki uciąć, że jest to tylko i wyłącznie zasługa zastosowania tej kompresji, bo w tym okresie oprócz tego, że wykonywałem bardzo intensywne sesje rozciągające to dodatkowo wsparłem swą stopę dynamicznymi wkładkami do butów* – tych jednak nie używałem w trakcie biegania, a jedynie chodzenia. Niemniej jednak, jak spojrzy się na poniższy wykres i faktycznie sprecyzuje źródła bólu – to można uwierzyć, że opaska miała znaczący udział w likwidacji miejsc zapalnych.
Po pierwsze – zniknął typowy ból rozcięgna podeszwowego prawej stopy, po drugie – zniknął ból w miejscu, gdzie tworzy się tzw. ostroga piętowa (nieprzyjemny, uciążliwy ból przypominający wbijanie czegoś ostrego w piętę).
Nie będzie zatem zaskoczenia, że podobnie jak i Jarzy Skarżyński, Kelly Starret oraz Anna Pojawa popieram stosowanie kompresji w treningu biegacza. Te produkty nieustannie ewoluują, pomagają już nie tylko w przyspieszeniu regeneracji, ale również przeciwdziałają pewnym dolegliwościom, a jak się okazało w moim przypadku, potrafią je skutecznie wyleczyć.
* jeśli będziecie zainteresowani analizą użycia wkładek do butów, to piszcie w komentarzach – postaramy się taki materiał przygotować