fbpx
Przemyślenia

„Warto jest biegać, ale warto jest również kibicować”

Rok 2011 już od kilku dni za nami. Nieuchronnie oznacza to okres podsumowań, plebiscytów i rozliczeń.
warto jest biegac ale warto jest rowniez kibicowac

Rok 2011 już od kilku dni za nami. Nieuchronnie oznacza to okres podsumowań, plebiscytów i rozliczeń. Pochyliłem się i ja nad mym biegowym rokiem by stworzyć swoje prywatne rankingi i wyłoniłem kilku zwycięzców w różnych kategoriach. Tu chciałbym wspomnieć o jednym, zdobywcy I miejsca w  kategorii “Najbardziej pozytywne doświadczenie biegowe roku 2011”.

W tym roku, 25 września w Warszawie debiutowałem na dystansie maratońskim. Nie o samym maratonie chciałbym jednak pisać. Internet pełen jest zwierzeń początkujących maratończyków którzy zrobili to lepiej ode mnie. Zresztą maraton nie jest dla mnie jakimś dystansem magicznym. Ot, jeden z wielu rodzajów wyścigów. Tyle że ma własną nazwę i niezbyt intuicyjnie dobraną długość. To co zdarzyło się mi 25 września mogło się pewnie wydarzyć i na innych dystansach.

To była trzecia dycha wyścigu. Odcinek na którym organizm rozgrzał się już do granic swoich możliwości, a jednocześnie długi dystans nie dał mu się jeszcze zbytnio we znaki. Jego najbardziej euforyczne chwile. Biegliśmy szeroka ulicą Rosoła na warszawskim Ursynowie. Nadspodziewanie wielu kibiców po obu stronach trasy wspomagało biegnących dopingiem. Zawodnicy sunęli w skupieniu, trzymając się w przeważającej większości lewej, wewnętrznej i minimalnie bardziej zacienionej strony ulicy. Ja także pilnowałem się lewego skraju drogi, od czasu do czasu machając do dopingującej publiczności. Nagle po prawej stronie trasy, wśród kibiców dostrzegłem kilkuletniego chłopca z ręką wyciągniętą w stronę biegaczy. Jego chęć przybicia „piątki” była niestety ignorowana przez maratończyków. Zawodnicy skupieni byli zapewne na taktycznych zaleceniach swych autorytetów, by podczas wyścigu oszczędzać na każdym, nawet najdrobniejszym wysiłku. By wydatkować swą energię ostrożniej niż najbardziej skąpy Szkot. Smutna mina młodego kibica mnie jednak zmobilizowała do działania. Rzuciłem szybkie spojrzenie przez ramię by sprawdzić czy nie zabiegnę komuś drogę i szybko przesunąłem się o dwa pasy jezdni w prawo. Z uśmiechem klepnąłem dłoń chłopca i spokojnie już wróciłem na własny tor.

Obserwujący tą sytuację pozostali kibice nagrodzili mnie sporymi brawami. I właśnie ich owacje poruszyły mnie mocniej niż te na finiszu wyścigu. Wtedy  zdałem sobie sprawę z wyjątkowości więzi zawodnik – kibic. Jeśli tylko nie będziemy się nawzajem ignorować, to możemy przy okazji biegowych imprez dostarczyć sobie dużo radości. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Dzięki kibicowaniu biegacze mogą podzielić się swym wyzwaniem  z publicznością. Kibice zaś mogą przekazać swej część energii zawodnikom dodając im sił do dalszego biegu. I tak jak czerpać przyjemność można z obdarowywania prezentami tak samo szczęścia dostarczyć może  pozdrawianie, wspieranie wysiłku innych i zachęcanie ich do walki.

33. Maraton Warszawski, pomimo tego  że ze względu na dość peryferyjną trasę był żartobliwie anonsowany przez internautów jako „kapuściany”, w ogóle okazał się najlepiej dopingowaną imprezą wśród tych, w których dotychczas uczestniczyłem. Wszystkim którzy się do tego przyczynili należą się wielkie podziękowania. A ja autentycznie i bardzo osobiście doceniłem wtedy sens i wartość  wsparcia kibiców. Po tym  wydarzeniu zresztą pojawiłem się na kilku wyścigach wyłącznie w roli dopingującego. Owacjami i okrzykami zagrzewałem do wysiłku kompletnie nieznane mi osoby i przyjmowałem ich podziękowania wyrażone choćby uniesioną ręką, czy uśmiechem. To również  były wspaniałe doświadczenia, nie wymagające przecież wielotygodniowych przygotowań treningowych. Bo warto jest biegać, ale warto jest również kibicować.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Przepis biegacza: W jednym garnku - tajski bulion - recovery food
Następny wpis
Jak trenować po częściowym zerwaniu ścięgna Achillesa? - Poradnia Biegacza
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu