Każdemu z nas, biegaczy, zdarzają się takie dni, kiedy za żadne skarby nie potrafimy zmobilizować się do założenia ciuchów sportowych i udania się na trening. Czujesz potężną niechęć. W głowie toczy się istna wojna pomiędzy świadomością tego, co zrobić powinieneś, a tego, na co masz zwyczajnie ochotę (lub nie). Twój dzienniczek treningowy wskazuje na dziś długie wybieganie, które z kolei jest na ostatniej pozycji czynności, na jakie masz ochotę. To zdarza się każdemu. Jak mantra po głowie chodzą ci słowa „nie chce mi się”. To trudna walka. Czasami efekt potęgują warunki, jakie panują za oknem. Wtedy odnosisz wrażenie, że zebranie się w sobie jest dla ciebie zwyczajnie niemożliwe. Jednakże, jak w przypadku każdej słabości, wynik tej walki zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Co więcej ! To świetny trening mentalny.
Przyczyny lenistwa mają różne źródła pochodzenia. Czasami wynikają ze znużenia. Niechęć powstała w jego wyniku jest w zasadzie najłatwiejsza do przezwyciężenia. Tutaj mała dygresja: jeden ze światowych mówców motywacyjnych Anthony Robbins powiedział na jednym ze swoich seminariów bardzo ważną rzecz. Zwrócił on mianowicie uwagę na jedno słówko – emotion (ang. emocja). Jeśli przyjrzymy się dokładniej budowie tego słowa, wówczas dostrzeżemy, że zawiera się w nim inne słowo – „motion” (ang. ruch). Wnioskować z tego można, że emocje wiążą się z ruchem. Zatem, kiedy jesteśmy w ruchu, emocje i nastawienie ulegają poprawie.
Jeżeli twój leń zrodził się ze znużenia/znudzenia, sposobem na jego przełamanie jest zaprzestanie myślenia o tym, że nie mamy na coś ochoty. Zero myślenia. Zero zastanawiania się nad tym, czy warto, czy nie. Jedynie inicjatywa. Trochę to przypomina działanie na autopilocie. Zamiast myśleć o tym, że nie masz na coś ochoty, otwierasz szafkę, zakładasz ciuchy, wkładasz buty i w drogę! Nie zastanawiaj się, dlaczego to robisz. Myślenie może doprowadzić jedynie do tego, że najdą cię wątpliwości i koniec końców zrezygnujesz. Skoncentruj się tylko i wyłącznie na tym, co robisz. Przeważnie jest tak (wiem z własnego doświadczenia), że najtrudniej jest zacząć. Pokonanie kilku, może kilkudziesięciu metrów jest trudne. Potem zaś w twojej świadomości zaświta myśl, że udało ci się pokonać samego siebie. To rodzi satysfakcję, a dalej jest już tylko łatwiej.
Sytuacja komplikuje się w momencie, kiedy jesteś wyczerpany ciężkim dniem. Wówczas do akcji powinien wkroczyć powód, dla którego kiedyś zdecydowałeś się rozpocząć treningi. Innymi słowy musisz przypomnieć sobie, dlaczego w ogóle zdecydowałeś się na bieganie (czy też inną aktywność). Chcesz przygotować się do startu na 10km, połówki czy nawet do pełnego maratonu. Może to nie zawody, ale zrzucenie zbędnego balastu stanowi twój cel. W tym właśnie momencie musisz uświadomić sobie fakt, że jedyną drogą do osiągnięcia tego celu jest działanie. Skup się na tym, co chcesz osiągnąć. Myśl o nim przez cały czas. Pamiętaj, że robisz to dla siebie. Trenujesz, ponieważ chcesz stać się lepszą wersją samego siebie. Nikt cię do tego nie zmusza. Nie masz z góry narzuconego obowiązku. To Twoja wola.
Może Twoja niechęć jest wywołana złymi warunkami panującymi za oknami. Albo rzuca żabami, albo z nieba leje się żar. O ile to ostatnie może zachęcać do treningu (przynajmniej z wizualnego punktu widzenia, bowiem kto nie lubi biegać w słońcu i cieple), to plucha najczęściej powstrzymuje Cię przed działaniem. Bieganie w deszczu w rzeczywistości wcale nie jest takie straszne. Do szczególnie przyjemnych wszak nie należy, jednak cała gra toczy się o odczucia, jakie towarzyszą nam po zakończonym treningu. Mówi się, że nie ma złej pogody do biegania. Zły może być jedynie charakter. To też nie do końca prawda. Prawdą jest to, że treningi w trudniejszych warunkach (nie ważne, czy to deszcz, mróz czy upał, choć odradzam bieganie w przypadku tego ostatniego) wymagają olbrzymiej determinacji i silnego charakteru. Gra jednak jest warta świeczki. Kończąc trening będziesz mieć świadomość, że nic nie jest w stanie powstrzymać Cię przed działaniem. To wzmocni Twoją psychikę. Uczucie satysfakcji i dumy, jakie pojawią się w momencie zakończenia biegu czy ćwiczeń, są bezcenne. Czujesz się wtedy jak mistrz.
Na samym początku wspomniałem o tym, że przełamywanie własnego lenistwa stanowi świetny trening mentalny. Istotnie, za każdym razem, kiedy uda Ci się przełamać niechęć, rośniesz w siłę psychiczną. Powtarzając to działanie, uczysz się pewnego schematu myślowego. Im częściej odnosisz sukces, tym łatwiej jest Ci przełamywać niechęć. Nawyk ten można wykorzystać w sytuacjach poza – sportowych. Przezwyciężając własne lenistwo w bieganiu, wykształcasz w sobie pewien schemat myślowy. Jest on na tyle uniwersalny, że zastosować go możesz praktycznie w każdej sferze życia.
Lenistwo jednakże może dopaść cię również w trakcie treningu. Dotyczy to zwłaszcza długich wybiegań. Nieustanny bieg przez 20 kilometrów (albo nawet więcej) może się dłużyć. Dochodzi wtedy do sytuacji, że po prostu ci się odechciewa. Masz już dość. Chcesz się zatrzymać. Również w takiej sytuacji powinieneś pamiętać o tym, do czego dążysz. Mieć cały czas przed oczami swój cel. Jeśli zaplanowałeś długie wybieganie, to zrobiłeś to z określonego powodu. Nie była to decyzja pod wpływem kaprysu. Taki trening ma ściśle określoną funkcję – zbudować wytrzymałość. Chcąc przebiec maraton musisz przygotować się do długotrwałego wysiłku. Może twoje lenistwo sprawia, że odwracasz się plecami do przebieżek czy rytmów, a więc akcentów szybkościowych. Pamiętaj – stanowią one równie ważny element przygotowawczy. Jeśli chcesz biegać szybko, musisz wykonywać ćwiczenia szybkościowe. To jedyny sposób. Fakt, wymaga on większego wysiłku, jednak na dłuższą metę zadziała na twoją korzyść. Podobnie sprawa wygląda z każdym innym aspektem. Chcesz zbudować siłę – rób podbiegi. Chcesz wytrzymałość – wplataj długie biegi w swój plan treningowy. Każdy z tych elementów jest w bieganiu długodystansowym bardzo istotny. Tym bardziej, jeśli zależy ci na poprawianiu swoich osiągnięć. Następnym razem, kiedy w twojej głowie zaświta ta magiczna fraza „nie chce mi się”, przypomnij sobie swój cel.
Praca, którą włożysz w trening dziś, przyniesie lepsze osiągnięcia jutro. Poza tym, parafrazując słowa króla Leonidasa z filmu „300” – im większy trud włożysz w trening, tym łatwiejszą okaże się walka na zawodach. Niezależnie od powodu, dla którego w głowie rodzi się myśl „nie chce mi się”, pamiętaj o swoim celu, założeniu. Miej na uwadze to, że tylko podjęcie działania zbliży Cię do sukcesu.