Spis treści
W tak szybko rozwijającej się sferze wiedzy, jaką jest nasze rozumienie adaptacji treningowych, warto regularnie zadawać sobie pytanie: czy obecnie ukazujące się analizy nie podkopują sensu treningów, które wykonywaliśmy do tej pory? I jakkolwiek stosunkowo rzadko będziemy tu mieli sytuację zero-jedynkową, to znacznie częściej zostaniemy zmuszeni do ponownego wskazania wad, zalet i ograniczeń systemów czy narzędzi, jakie zwykliśmy stosować w domu i na siłowni. Co zatem można z dzisiejszego punktu widzenia powiedzieć na temat problemu czy trenować z bosu oraz piłkach fitness?
Podstawowe problemy ze stabilizacją w biegu
Zacznijmy od wskazania głównego winowajcy naszych kłopotów z utrzymaniem odpowiedniej formy kroku biegowego. To nada nam kontekstu dla całej reszty rozważań, a zatem pozwoli odpowiedzieć na pytanie: czy biegacze powinni wykorzystywać bosu w swoich treningach uzupełniających.
Powiedzmy, że jesteśmy w trakcie fazy biegu, którą jest lot (jak zapewne wiecie, obecność tej fazy wyróżnia bieg od chodu) i przystępujemy do lądowania na jednej z nóg. Można śmiało założyć, że w ok. 95% przypadków biegacz amator wyląduje na pięcie, a następnie przeniesie ciężar ciała na przetaczającej się stopie, by przejść ostatecznie do kolejnego wybicia. Jeżeli w fazie przetoczenia nasze ciało nie będzie działało optymalnie, to najpewniej odbije się to na ruchu kostek czy kolan do wewnątrz lub innych niekorzystnych schematach ruchowych. I to poprzednie zdanie warto przeczytać ponownie, najlepiej na głos.
To bowiem nie nagłe uskoki tektoniczne ani ruchome piaski powodują, że większość z nas ma kłopoty z mechaniką biegu, ale nieoptymalne funkcjonowanie naszych ciał, a ściślej mówiąc mięśni, na które wpływa układ nerwowy, a które powodują ruch w stawach lub nie są w stanie go powstrzymać. Podsumowując zatem krótko – bieganie w większości przypadków odbywa się na relatywnie stałym i pewnym podłożu, a w ruchu jesteśmy my – biegacze. Nie podłoże jest zatem bykiem, którego w tej corridzie należy opanować, ale nasze ciała.
Rozwiązuj problemy, zamiast ich dokładać
Jeżeli przejdziemy zatem na salę treningową i zastanowimy się nad tym, w jaki sposób możemy poprawić tam mechanikę swojego biegu, to nie ma żadnych sensownych przesłanek, by odbyło się to poprzez trenowanie na niestabilnym podłożu (np. jako ćwiczenia z bosu). Byłoby to bowiem równoznaczne z dokładaniem kolejnych problemów do sytuacji, która wcale nie jest rozwiązana, bo kłopot mamy z lądowaniem na powierzchniach stabilnych i relatywnie twardych.
Dużo lepszym rozwiązaniem będzie więc wykonywanie ćwiczeń jednonóż – najpierw tych bardziej statycznych, jak po prostu stanie na jednej nodze, przez te wykorzystujące świadomy ruch, jak np. zakroki czy wykroki chodzone, aż po ćwiczenia dynamiczne, takie jak skoki jednonóż. Wszystkie one pozwolą nam wzmocnić mięśnie odpowiedzialne za stabilizację kończyny i całego ciała, co następnie może przełożyć się na lepszą technikę biegu. Pomocne w osiągnięciu tego ostatniego będą także klasyczne ćwiczenia tzw. siły biegowej, które – jak te wymienione powyżej, też wykonujemy na pewnych i stałych powierzchniach. Powinny być one dla nas łącznikiem pomiędzy tym, co dzieje się na treningach uzupełniających, a samym bieganiem.
Bosu nie jest kompletnie bezużyteczne
Ważne jednak, by zrozumieć, że cały czas mówimy tu o bieganiu, a na nim przecież świat sportu się nie kończy. Są zatem i takie dyscypliny, w których trening na niestabilnym podłożu wydaje się znacznie bardziej wskazany, a jedną z najpopularniejszych jest… jazda na nartach. Jeżeli zatem zdarza się wam sezony zimowe spędzać na dwóch deskach, to warto dwukrotnie przemyśleć decyzję o wyrzuceniu piłki fitness czy bosu. Podobnie będzie w przypadku kolarzy górskich. W obu tych dyscyplinach nasze stopy spoczywają bowiem na stałym podłożu (czyt. na wiązaniu wkręconym w nartę lub na pedale), a trudności pojawiają się pod nimi, gdy trafiamy na muldę, kamienie czy inne przeszkody.
Popularność treningu na niestabilnym podłożu wśród biegaczy może zatem wiązać się z brakiem wyraźnego rozróżnienia pomiędzy ćwiczeniami przydatnymi w zróżnicowanych mechanicznie dyscyplinach sportu. Z przykrością należy zatem zauważyć, że obecnie z lubością używa się formułek typu: “trening funkcjonalny” czy “trening naturalny”, które jedynie ten bałagan potęgują.
Bosu w służbie kontuzjowanym
Kolejnym polem, na którym sprawdzić się może trening na niestabilnym podłożu jest rehabilitacja. W jej ramach mogą zostać wykorzystane ćwiczenia na bosu czy berecie, gdy dąży się do poprawy pracy układu nerwowego bądź propriocepcji (czyli czucia własnego ciała w ruchu). Ćwiczenia te nie mają jednak nic wspólnego z widywanym na YouTube czy innych portalach cyrkiem w postaci przysiadów jednonóż na bosu ze sztangą nad głową czy żonglowaniem kettlami. Nagrania z podobnymi “ćwiczeniami” należy uznać za marne przechwałki i nie powinno się brać przykładu z ludzi je wykonujących.
Sam znajduję jeszcze jedno zastosowanie dla beretów lub bosu – mogą się one przydać podczas rozgrzewki. W jej ramach możemy spokojnie wykonać małoinwazyjne ćwiczenia na niestabilnym podłożu, takie jak po prostu utrzymywanie równowagi na jednej nodze. “Pobudzimy” w ten sposób układ nerwowy, nie wykorzystując dodatkowego obciążenia czy dynamicznych ruchów.
Czy biegacze powinni trenować z bosu?
Wracając zatem do pytania fundamentalnego, możemy uznać, że biegacze mogą bosu i piłki fitness śmiało sprezentować znajomym narciarzom, chyba że sami są zapalonymi fanami dwóch desek. Tym pierwszym nie przyniosą one bowiem korzyści, skłaniając do poszukiwania innych ćwiczeń w treningu uzupełniającym.