Spis treści
Polskie lato na razie nie daje nam wielu okazji do wylegiwania się na słońcu, ale kilka kresek powyżej 20 stopni na termometrze to wyraźny sygnał, by przyjrzeć się biegowym koszulkom. Wbrew pozorom różnice między nimi nie sprowadzają się do logotypów naszych ulubionych marek – za pozornie zwykłą koszulką biegową może stać szereg rozwiązań, które sprawią, że będzie się nam biegło bardzo komfortowo lub wręcz przeciwnie, skóra obetrze nam się po pierwszych kilometrach, a materiał będzie chłonął wodę jak gąbka. Koszulki Nessi, które miałem okazję sprawdzić na ostatnich treningach i zawodach mocno odbiegają od modeli, w których biegałem do tej pory, stąd tym bardziej byłem ciekawy, jak się sprawdzą.
Po pierwsze – krój
Dam sobie rękę uciąć, że większość z nas swoją biegową kolekcję koszulek zbudowała na fundamencie pakietów startowych z przeróżnych biegów. Koszulka stała się w oczach wielu gadżetem obowiązkowym, jaki każdy organizator powinien nam zapewnić i wcale mnie to nie dziwi – taka koszulka to bardzo miła pamiątka, a dla samych organizatorów świetna reklama własnej imprezy. Jednak liczba koszulek, jaką najczęściej trzeba przygotować dla biegaczy wiąże się z tym, że odpowiedzialny za zamówienie organizator sięga po najprostsze (czyt. najtańsze) rozwiązania, by cena koszulki nie podbijała i tak już wysokich opłat startowych. W związku z tym w pakiecie dostajemy zwykłe poliestrowe koszulki o kroju „unisex”, w dodatku takie, by pasowały zarówno początkującemu biegaczowi z oponką na brzuchu, jak i wyciętej do samych kości gazeli, która już ustawiła się na linii startu.
Stare powiedzenie mówi jednak, że jak coś jest do wszystkiego, to jest… do niczego (chyba nie myśleliście, że użyję słowa na „d”?). Ów poważniej zbudowany dżentelmen może mieć problemy ze zmieszczeniem w koszulce swojego kaloryfera, a gazela „utopi się” w niej i w ostateczności założy ją wyłącznie do wiosennych porządków w domu.
Nessi wychodzi naprzeciw tym problemom i proponuje biegaczom koszulki przylegające do ciała. U wielu z nas takie rozwiązanie zaburzy dotychczas pielęgnowane przekonanie o tym, że „jak do sportu, to musi być luźne”, więc od razu napiszę, jakie pozytywy wynikają z takiego kroju. Po pierwsze, w ten sposób pozbywamy się wszelkich obaw o podrażnienia wynikające z przesuwania się materiału na ciele. Po drugie, wbrew pozorom, taka konstrukcja pozwala w pełni wykorzystać właściwości oddychające materiału i zapewnia nam lepsze odprowadzanie wilgoci. Po trzecie, koszulka o takim kroju sprawdzi się znacznie lepiej jako pierwsza warstwa, gdy potrzebujemy na siebie włożyć coś więcej. Przylegająca koszulka to również świetne rozwiązanie, gdy biegamy z plecakiem lub pasem – jej krój sprawi, że nie będzie się ona podwijała i przesuwała, gdy plecak lub pas będą podskakiwały.
Po drugie – materiał
Bardzo cieszy mnie, że temat materiałów, z których tworzone są ubrania biegowe jest wciąż otwarty i nie kończy się na poliestrze. Część producentów nadal poszukuje rozwiązań, które będą lżejsze, przewiewniejsze i milsze w dotyku. Nessi też nie spoczęło na laurach i cały czas poszukuje nowych rozwiązań przy produkcji swoich ubrań.
To, co wyróżnia testowane przeze mnie koszulki od tych, w których biegałem do tej pory, to przede wszystkim niespotykana wcześniej miękkość materiału. Jeżeli napiszę, że zostały one zrobione w 95% z poliamidu i w 5% z elastanu, to nic nam to nie powie, ale zaręczam, że tak przyjemny materiał rzadko spotyka się na tym rynku. Druga sprawa to miliony (strzelam, nie liczyłem) małych dziurek na powierzchni koszulki, które mają dodatkowo usprawnić proces chłodzenia naszego ciała. Miałem okazję sprawdzić to rozwiązanie w dniach wyjątkowych upałów we Wrocławiu i byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony.
Po trzecie – rękawy lub ich brak
Testowany przeze mnie model (szukajcie w dobrych sklepach dla biegaczy) występuje w dwóch wersjach – klasycznej BK1 i bezrękawnika BKB, który na pewno ucieszy biegających miłośników siłowni. Szczerze mówiąc jedyna różnica, jaką zauważyłem zestawiając te dwa rozwiązania to kwestia wizualna. W obu biega się równie komfortowo i sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy lepiej czujemy się w koszulkach z rękawami, czy bez. Wersja z rękawami najpewniej sprawdzi się lepiej w zestawieniu z plecakiem, wersja bez rękawów to z kolei szansa na naturalne wietrzenie pod pachami. Mogę się jedynie przyczepić do tego, że materiał w bezrękawniku jest poprowadzony odrobinę za wysoko pod pachami – wolałbym, by „dziury” na ramiona były dużo większe.
Po czwarte – polecam!
Nie będę ukrywał, że od razu poczułem więź sympatii z nowymi koszulkami Nessi. Począwszy od materiału i kroju, a skończywszy na szerokim wachlarzu zastosowań tych produktów, wszystko składało mi się na naprawdę dobrą ocenę tych rzeczy. Wydaje mi się, że najlepszym dowodem mojej wysokiej oceny będzie fakt, że już po kilku treningach postanowiłem pobiec w koszulce z rękawami w swoim ultramaratońskim debiucie. Podczas biegu nawet nie czułem, że mam ją na sobie – świetnie sprawdzała się w ciągu kilkunastu godzin z plecakiem, a po biegu nie miałem żadnych obtarć i nie czułem dyskomfortu. Co ciekawe, koszulka nawet nie wyglądała i nie pachniała, jakby zrobiła ze mną tyle kilometrów.
Bezrękawnik z kolei bardzo często wykorzystuję jako pierwszą warstwę, gdy biegam w nocy lub wczesnym rankiem i jest jeszcze chłodno. Wówczas na koszulkę Nessi zakładam drugą, lekką koszulkę i taki zestaw sprawia, że mimo chłodu biega się naprawdę komfortowo. Z czystym sercem polecam!