Spis treści
W czasach postępu technicznego, dążeniu do coraz lepszych osiągów, poprawianiu parametrów i przełamywaniu barier producenci chwytają się różnych metod, aby skonstruować taki rodzaj sprzętu, który sprosta wymaganiom stawianym przez sportowców. Nic w tym dziwnego, że każdy człowiek uprawiający swoją dziedzinę sportu chce poprawiać wyniki. W tym celu tworzone są coraz to nowsze rozwiązania gwarantujące (czasem podane nawet w ujęciu procentowym) osiąganie coraz to lepszych rezultatów. Na szczęście dzieje się to wszystko w granicach określonych odgórnie norm. Coraz częściej słyszy się nawet wśród czołowych zawodników o tzw. dopingu technologicznym. Poprzez przepisy ujętym w ryzy, ale jednak.
Ale, czy wszystko musi iść w tę stronę? Czy wszyscy producenci za wszelką cenę i w każdym przypadku będą chcieli sprawić, żebyś biegnąc, robił dwumetrowe kroki, bo tak mocno „oddaje” ich but?
Wśród grupy sportowców amatorów, jaką w znakomitej większości stanowią biegacze, nie wszyscy takich udogodnień potrzebują, ba – spora ich część takich „gratisów” sobie nie życzy. Wybierając buty do biegania, kierują się prostotą i funkcjonalnością, niekoniecznie szeregiem zastosowanych systemów wsparcia niepotrzebnych przy codziennym użytkowaniu.
W tym – 2022 roku doczekaliśmy się premiery Saucony Kinvara 13 i właśnie takim rodzajem obuwia biegowego jest ten model. Trzynaście lat podtrzymywania tradycji naturalnego i minimalistycznego buta i trzynasta odsłona Kinvary.
Co potrafi ten but, czego można się po nim spodziewać? Sprawdzę to.
Z emocją towarzyszącą rozpakowaniu pudełka z zamówionymi butami, zwłaszcza jeżeli nie miałeś okazji wcześniej ich zobaczyć i przymierzyć, jest jak z prezentem pod choinkę – „co mi się dostało 🙂”.
Pierwsze wrażenie
Gdy otworzyłem pudełko, zobaczyłem ciekawy but w kolorze mega jaskrawej żółcieni. Na bokach charakterystyczne logo Saucony (wstęga rzeki opływającą trzy kamienie) w pomarańczowo-czerwonej barwie. W takim samym akcencie kolorystycznym jest wkładka i wewnętrzną część języka buta.
Wziąłem go do ręki i… efekt Wow! Ultra lekki. Od razu na wagę: 215g w rozmiarze EUR 43 (27,5cm) – robi wrażenie. Wykonana z jednego odlewu pianki podeszwa daje się łatwo wyginać i skręcać we wszystkie kierunki i jak przystało na naturalny rodzaj obuwia ma niewielki – 4mm drop: 28,5cm pod piętą, 24,5cm z przodu. Dla zwiększenia stabilności w trakcie biegu poszerzona jest na całym obrysie buta. Od spodu występują delikatne wzmocnienia z wstawek z twardszej gumy w przedniej części – pod paluchem i środkiem przodostopia, oraz po przeciwległej stronie – zewnętrznej pod piętą. Cała podeszwa jest mocno bieżnikowana z dwiema wzdłużnymi pręgami, z których jedna kończy się charakterystycznym wcięciem w tylnej części za piętą, oraz poprzecznie dość głęboko ryflowanymi wyżłobieniami. Pod wkładką, na całej długości wewnątrz buta znajduje się piankowa wklejka amortyzacyjna. Wkładka nazwana przez Saucony FormFit jest trójwymiarowa, uformowana w łódkę w części środkowej i tylnej. Cholewka wykonana z przewiewnej, gęsto dziurkowanej siatki wewnątrz tworzy wraz z językiem jakby elastyczną skarpetę okalającą i stabilizującą stopę.
Z identycznym pomysłem spotkałem się przy okazji testu prezentowanego na łamach treningbiegacza.pl, innego modelu marki Saucony: Liberty Iso 2. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, które wraz ze wspomnianą wkładką FormFit utrzymuje stabilnie stopę w bucie. W tylnej części lekko usztywniony zapiętek, od zewnętrznej strony z przeszyciem z pętelką ułatwiającą zakładanie i gumką poniżej, której praktycznego przeznaczenia nadal poszukuję.
Po założeniu na stopę odżyły dawne emocje towarzyszące wcześniejszym doświadczeniom z Marką Saucony przy okazji testu Liberty Iso 2 – wygodnie i przewiewnie… i wygodnie. Sporo miejsca z przodu na palce, nic nie gniecie i nie uciska pod łukiem stopy ani w żadnym innym miejscu.
Zatem… sprawdzam!
Początek testów przypadł na ostatnie szlify przed planowanym na 13-go marca startem w Poznaniu na dystansie 10 km. Był to sprawdzian przed zbliżającym się maratonem w Dębnie. Od razu zacząłem z „wysokiego C” – tego dnia miałem do wykonania mocną jednostkę treningową: 3km rozgrzewka + 3 km do 85% + 1 kmE + 3km Do 85% + 1km schłodzenie. W następnym dniu zrobiłem bardzo spokojne rozbieganie 11km po 5:30”/km, a w kolejnym 6km spokojnie + 6km w planowanym tempie maratonu (3:55-3:57”/km) plus schłodzenie. W ciągu tych trzech dni, a właściwie już w pierwszym, wyrobiłem sobie wstępną opinię o Saucony Kinvara 13. Przyznam, że pierwsze kroki, jakie postawiłem w tym bucie, zasiały we mnie pewną wątpliwość. Przyzwyczajony do trzewików z dużo większym wsparciem trochę dziwnie się czułem przy średnim poziomie amortyzacji, jaką oferuje ten but. Pomyślałem – „kurczę ten asfalt jest twardszy niż zazwyczaj”. Dopiero mocniejsze tempo rozwiało wcześniejsze wątpliwości. But dobrze reagował na włożoną pracę. Tego dnia szybkie, trzykilometrowe akcenty wykonałem średnio po 3:36 min/km.
Znikoma masa buta i dobre czucie podłoża sprawiły, że bieg był mocny, dynamiczny, z pełnym wykorzystaniem zakresu ruchu, aż do często pomijanego przez biegaczy ostatniego elementu, jakim jest grzebnięcie stopy. Piszę o tym dlatego, ponieważ przypatrując się czasem technice innych biegaczy, mam wrażenie, że kompletnie zapominają o tym, że stopa rusza się w stawie skokowym i można skutecznie nadać pęd właśnie tym ostatnim elementem kontaktu z podłożem. Po pierwszym treningu dokonałem zaszeregowania Kinvara 13 oznaczając go jako „szybki but treningowy do zadań specjalnych”.
Następnego dnia jednak podczas delikatnego rozbiegania dokonałem lekkiej korekty swoich wcześniejszych przemyśleń. Zabrałem Kinvarę na krótką wycieczkę po drogach gruntowych i szutrowych. Dobry, głęboki bieżnik sprawia, że na luźnym podłożu but jest stabilny, bez tendencji do poślizgów, nawet na nieco miękkim i mokrym podłożu. Drobne kamienie i patyki nie stanowiły żadnego problemu: but radził sobie z “wybieraniem” tych delikatnych nierówności. To było bardzo przyjemne i lekkie 11km, a tętno nawet na chwilę nie przekroczyło 120 bpm. W trzecim z wyżej opisanych treningów zrobiłem mix. Mianowicie 6 km spokojnego + 6km mocniej w drugim zakresie (3:55”). Po tych wstępnych dniach testów na starcie w Poznaniu 10km „weszło” średnio po 3:27 min/km (34:28″), dwa tygodnie później w Półmaratonie Ślężańskim 1:17:57 – PB.
Jeżeliby połączyć opisywane powyżej doświadczenia z testów, czyli: fajnie jak trochę miękko i fajnie jak szybko, to teraz nic innego – tylko na tartan! Tak też uczyniłem. Wraz ze swoją grupą biegową jeden dzień w tygodniu poświęcamy na trening na płotkach plus skipy i rytmy. Było dokładnie tak jak sobie to wyobraziłem. W zetknięciu z miękką nawierzchnią tartanu i iluzoryczną wręcz masą Kinvary, trening na tartanie to dla mnie strzał w dziesiątkę.
Jestem zatwardziałym supinatorem i niestety nic z tym nie mogę zrobić. Przez ten fakt podeszwy moich butów zazwyczaj nie dożywają wieku emerytalnego. Dlatego lądowanie na śródstopiu, w dodatku zewnętrznej jego krawędzi na twardej nawierzchni, to dla mnie lekkie wyzwanie. Tartanowe podłoże służy mi zwłaszcza, jeżeli mocniejsze akcenty wykonuję w butach o mniejszym poziomie amortyzacji. Można na nim poszaleć bez obawy o kontuzję, dodatkowo ćwicząc i wykorzystując każdy element biegowego ruchu, włącznie z wcześniej wspomnianym grzebnięciem.
Gdzie bym Saucony Kinvara nie zabrał i dla kogo raczej nie?
Rozpatrując wcześniej wymieniane cechy opisywanych tu butów można przewidzieć, gdzie się one po prostu nie sprawdzą. Średni poziom amortyzacji i miękka, dająca się łatwo wyginać podeszwa według mnie dyskwalifikuje je w trudnym górskim terenie (chociaż wiem, że są tacy, co lubią takie naturalne bieganie w górach). Drugą kwestią sporną według mnie są długie wybiegania, tzw. longi charakterystyczne dla treningu maratońskiego i ultra. Tutaj zastanowiłbym się nad wyborem trasy: spokojny teren (gruntowe ścieżki w parku, lesie, czy między polami – Tak, długotrwałe „oklepywanie” asfaltu – Średnio, w porywach do Nie. Do takich rzeczy są opisywane w osobnym teście na łamach TB Saucony Ride 15.
Komu nie polecam: biegaczom o mocniejszej budowie i większej masie ciała. Moja waga to 65 kg przy 179 cm i czucie podłoża już jest znaczne. Gdybym ważył 20 kg więcej, mógłby być problem z zapewnieniem podstawowej amortyzacji. Tym polecam Ride 15.
Podsumowanie
Zbierzmy sobie w całość to, co do tej pory:
Saucony Kinvara 13 to bardzo lekki, super wentylowany, bardzo wygodny i naturalny but do:
- treningów tempowych na bieżni i asfalcie (osobiście jestem zwolennikiem treningów w obuwiu bez karbonu, czy bardzo responsywnych pianek),
- spokojnych biegów po twardych nawierzchniach, pod warunkiem, że nie są to biegi długie (12-15km max),
- spokojnych wybiegań w delikatny teren (parki, ścieżki leśne, drogi gruntowe) i tutaj może być znacznie większy dystans,
- ze względu na bardzo niską wagę widziałbym je także jako but startowy na dystansie 5, maksymalnie 10 km.
Cecha | Saucony Kinvara 13 |
Przeznaczenie | Asfalt/tartan/lekki teren |
Dla kogo | Wszyscy |
Drop | 4mm |
Waga buta (rozm. 43 EUR) | 215g |
Amortyzacja | 3/5 |
Wygoda | 5/5 |
Rodzaj stopy | Neutralna |
Dynamika | (3-4)/5 |
Podobne buty | Nike infinity run |
Podeszwa zewnętrzna | |
Bieżnik | 4/5 |
Odczuwalność podłoża | 4/5 |
Przyczepność | 5/5 |
Podeszwa środkowa | |
Elastyczność | 5/5 |
Responsywność | 4/5 |
Wsparcie łuku podłużnego | 4/5 |
Stabilizacja | (4-5)/5 |
Cholewka | |
Dopasowanie | 5/5 |
Przodostopie | 5/5 |
Trzymanie pięty | 4/5 |
Elastyczność | 5/5 |
System wiązania | 5/5 |
Wentylacja | 5/5 |
Ochrona palców | (3-4)/5 |