Spis treści
Stara, jak świat maksyma mówi: Sport to zdrowie! W ilu przypadkach się sprawdza? W wielu. Znam mnóstwo sytuacji, w których poprzez sport ludzie zmniejszyli ryzyko długiego leczenia, a nawet operacji. Wysiłek fizyczny, nawet najmniejszy, spowodował, że organizm lepiej funkcjonował. A co za tym idzie, stał się silniejszy, bardziej odporny i gotowy do walki z danym schorzeniem. Lekarze czasami nie dowierzają, że tak mogą się poprawić wyniki badań, że stan zdrowia jest lepszy. Uśmiech na buzi szerszy. Wszystko dzięki ćwiczeniom odpowiednio dostosowanych do konkretnego przypadku. Nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli chodzi o stawy, mięśnie – przy pomocy kompetentnego trenera, jesteśmy w stanie zdziałać cuda.
Co z resztą organizmu? Z tym całym mechanizmem, który napędza nas do życia? Zajmę się dziś układem oddechowym, który choć wydawałoby się, że po prostu zwyczajnie…jest…i nic poza tym, odgrywa bardzo ważną rolę. Jego stan wpływa na nasze funkcjonowanie. Tu pojawia się pytanie: co wpływa na jego stan i jak wpływa? Jesteśmy w stanie wypracować prawidłowy oddech. Ustami bądź nosem, jak komu wygodniej. To kwestia czasu. A co z osobami cierpiącymi na astmę? Dla nich to już zaczyna być wyzwaniem. Pojawiające się ataki duszności potrafią bardzo zniechęcić. Skoro ćwiczenia wywołują objawy kaszlu i dławienia, to, po co się męczyć? Pamiętam, że w szkole wiele osób miało zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego z powodu astmy. Właśnie po to, by uniknąć ataków.
Czy naprawdę trzeba rezygnować ze sportu? NIE! Nie, nie i jeszcze raz NIE! 🙂 Dlaczego? Wyjaśnijmy sobie może na początek, czym jest astma.
Astma jest chorobą układu oddechowego. Głównymi objawami są napady duszności, świsty i kaszel, których nasilenie może się zmienić od łagodnych, prawie niezauważalnych do ciężkich i nieustępujących. Chorzy na astmę mający częste lub nawet codzienne objawy, wykazują nadreaktywność oskrzeli na wiele bodźców.
Astma jest ściśle powiązana z alergią, choć są też inne czynniki mające wpływ na stan naszych oskrzeli. Wysiłek fizyczny, zimne powietrze, substancje drażniące, emocje, stres – są to zdecydowanie najczęstsze przyczyny astmy. W związku z tym wyróżnia się kilka odmian, w zależności od źródła problemu.
Co się dzieje z organizmem w chwili ataku?
Pod wpływem alergenu dochodzi do zapalenia ściany oskrzeli wraz ze skurczem mięśni gładkich ściany oskrzeli, które odpowiedzialne są za zwężenie dróg oddechowych oraz wzrost oporu dla przepływu powietrza. Mówiąc prościej: zaczynamy się dusić nie mogąc złapać tchu. Odczuwamy ucisk w płucach, a to z kolei wywołuje odruch obronny – ostry, często nie do opanowania kaszel. Ataki te są odwracalne. Jednak na tyle uciążliwe, że uniemożliwiają swobodne funkcjonowanie.
W przypadku alergenów typu kurz, pyłki, sierść zwierząt – jesteśmy w stanie zrozumieć duszność. Tak na chłopski rozum…to może drażnić. Nawet słynny kot ze Shrek’a to rozumie. Sam dławił się jakimś kłaczkiem 😉 Swoją drogą, chyba nie był uczulony na własną sierść? 🙂
Jakby nie było, są to czynniki zewnętrzne, które w jakiś sposób jesteśmy w stanie zaakceptować. Fruwa to sobie w powietrzu i nie mamy wpływu na to.
Co z astmą wysiłkową?
Tu chciałabym zatrzymać się na dłużej. Rozsiąść się wygodnie w fotelu i rozłożyć ten przypadek na czynniki pierwsze. A może uda mi się powalić astmę na łopatki? Liczę na wasz doping! 🙂
Zacznijmy od tego, że to właśnie wysiłek uaktywnia astmę. Podczas aktywności sportowej o charakterze wytrzymałościowym dochodzi do zmian adaptacyjnych w średnicy oskrzeli, wymianie płynów i tlenowym koszcie oddychania. W związku z tym mechanizm reakcji staje się w tym przypadku dość złożony. Związany jest z odwodnieniem, wysuszeniem i oziębieniem dróg oddechowych. Co to znaczy? W trakcie wysiłku duże objętości powietrza dostają się do wewnątrzpłucnych dróg oddechowych, gdzie muszą zostać ogrzane do 37°C. Muszą być osuszone parą wodną zanim przedostaną się do pęcherzyków płucnych. Zrozumiałe jest, zatem, że hiperwentylacja, zwłaszcza zimnym powietrzem, wywołuje skurcz oskrzeli. Objawy pojawiają się zwykle w czasie 5-30 minut wysiłku i ustępują samoistnie w ciągu 30-60 minut. Po zakończonym wysiłku pojawia się okres refrakcji trwający 2-3 godziny. Wznowienie wysiłku po tym etapie nie powoduje kolejnych ataków. Taką teorię podaje medycyna. Od razu nasuwa się pytanie: tyle czasu mam czekać, żeby móc swobodnie biegać??? Nie brzmi optymistycznie.
Jak zatem planować trening?
Astma wysiłkowa nie wyklucza aktywności fizycznej. Należy jednak być ostrożnym i stosować się do zaleceń lekarskich i znajomości własnego organizmu.
Istnieją 2 metody leczenia astmy wysiłkowej:
- Metoda farmakologiczna:
β – mimetyki krótko działające – leki podawane na 10 – 15 minut przed wysiłkiem. Podobną rolę pełni salbutamol, terbutalina, salmeterol, formoterol oraz kromony. To preparaty mające na celu nie dopuszczenie do ataku astmy. Ich regularne stosowanie wpływa korzystnie na zmniejszenie nadreaktywności oskrzeli. Są one legalne, tzn. akceptowane przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
- Metoda naturalna:
Skoro atak astmy przewidywany jest w krótkim obrębie czasu po rozpoczęciu wysiłku – należy zadbać o rozgrzewkę. Odczekać, aż organizm wróci do normy i wznowić wysiłek dbając przy tym o odpowiednią temperaturę i wilgotność wdychanego powietrza. Najprostszy sposób to zakrycie ust chustą, maską lub innym materiałem. Pozwoli to uchronić nasze płuca, a przede wszystkim uwolni od ataków kaszlu. Nieważne, że zamaskowani będziemy dziwnie wyglądać! Ważne, że będziemy się dobrze czuć. To nasze zdrowie, nasza sprawa, a innym nic do tego.
Osobiście przetestowałam bieganie w tzw. kominie. Zwłaszcza zimą na mroźnym powietrzu. Jaki był efekt? Nie wdychałam zimnego powietrza. Ogrzewało się ono automatycznie przy każdym oddechu. Dodatkowo powietrze to skraplało się powodując, że w okolicach ust materiał był mokry. Spełnione zostały 2 podstawowe warunki: 100% wilgotności powietrza i jego temperatura, która ogrzewana była własnym naturalnym ciepłem organizmu. Początkowo stosowałam tabletki, które miały hamować odruch kaszlu. Nie można było jednak zażywać ich zbyt długo, bo uzależniały. Faktycznie po pewnym czasie miałam wrażenie, że bez nich nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Zawsze musiałam mieć też przy sobie wodę, koniecznie gazowaną! Przy ataku kaszlu bąbelki gazu działały niczym balsam na gardło. Pomagały też extremalnie ostre cukierki lub guma, które wywoływały efekt głębszego oddechu. Bieganie z zasłoniętą buzią unormowało te dolegliwości. Systematyczność takich treningów okazała się zbawienna, choć nie ma jednej recepty gwarantującej poprawę. Każdy musi umieć wyczuć swój organizm i nauczyć się z nim współpracować. Zajęło mi to rok zanim nauczyłam się prawidłowo oddychać i reagować na zbliżające się ataki. Zazwyczaj zwalniałam tempo bądź przechodziłam do marszu, by po chwili ruszyć swobodnie dalej. Zdarzało się, że startowałam w biegu z mocno miętowym cukierkiem (czarny Halls był niezastąpiony), by nie przydusiło mnie już na starcie. Próbowałam oszukiwać organizm na wszystkie sposoby. Dopiero zasłonięcie ust okazało się strzałem w dziesiątkę! Od 1,5 roku nie mam ataków duszności i cieszę się bieganiem, jak dziecko, które przed chwilą nauczyło się chodzić. Jednocześnie zaczęłam regularnie korzystać z sauny. Nie wiem na ile miało to wpływ na kondycję płuc/oskrzeli, ale chyba się skumulowało. W każdym bądź razie efekt uzyskałam i jestem z niego zadowolona. Oczywiście zdarza mi się jeszcze jakiś drobny atak. Szczególnie, gdy wchodzę do pomieszczenia, gdzie jest suche powietrze. Nie są to jednak napady uniemożliwiające mi normalne funkcjonowanie. Staram się uspokoić i głęboko (bardzo głęboko!) oddychać.
Poza wspomnianymi tabletkami, typowego leczenia farmakologicznego nie stosowałam. Pewnie gdyby doskwierała mi cięższa odmiana astmy, byłabym do tego zmuszona. Udało mi się tego uniknąć poprzez wyćwiczenie i drobne oszukanie organizmu. Nie daję jednak gwarancji, że każdemu się uda! To kwestia indywidualna. Każdy przypadek jest inny i nie można tu uogólniać sprawy.
Jedno jest pewne- powtórzę to jeszcze raz – astma nie wyklucza z życia sportowego! Na dowód tego przedstawiam listę sportowców, którzy mimo astmy odnieśli ogromne sukcesy:
- Złoci medaliści w pływaniu na olimpiadzie w Los Angeles (1984) – Nancy Hogshead, Tom Dylan, Kurt Grote, Jeanette Bolden oraz Mark Spitz, który zdobył aż 7 złotych medali!
- Denis Rodman (koszykówka)
- Gary Roberts (hokej na lodzie)
- Paula Radcliffe (maraton N.Y. 2008, Helsinki 2005)
- Curt Harnett (kolarstwo)
- Jackie Jagner (siedmiobój – skok w dal)
Da się? Wszystko się da! Nie ma rzeczy niemożliwych 🙂 A może wśród was również są osoby chorujące na astmę? Jak sobie z nią radzicie?
Źródło:
- Astma i sport, Wacław Droszcz (wykład)
- Alergia, choroby alergiczne, astma, pod. red. Andrzeja M. Fala
- Alergologia, pod. red. J. Kruszewskiego, W. Silnego.