Spis treści
W artykule Zmierzch biegania naturalnego sygnalizowałem nowy trend w produkcji butów biegowych – buty maksymalistyczne. Ich popularna nazwa celowo skrajnie przeciwstawia je modelom minimalistycznym, choć – jak wspominałem – jest to nieco bezpodstawne. Buty te zawdzięczają dość sporo swoim mocno okrojonym braciom, o czym mogłem się przekonać testując flagowy model z tej półki – New Balance Fresh Foam 980.
Nowa technologia, sporo zamieszania
New Balance poszedł w ślady adidasa i postanowił zdetronizować piankę EVA, która do tej pory stanowi podstawę większości butów biegowych. W tym celu zaprojektowali całkowicie nową podeszwę – Fresh Faom, którą opisali jako bardzo lekką, ale mocno amortyzującą, wręcz „pluszową”. Jej konstrukcja opiera się na wypukłych i wklęsłych sześciokątach, które przy okazji nadają jej jedynego w swoim rodzaju wyglądu. Zmian dopełnia warstwa outsole podeszwy, którą również oparto na wzorze odpowiednio rozłożonych wielokątów. Ich rozkład ma zapewnić doskonałą przyczepność w newralgicznych punktach podeszwy – na pięcie i śródstopiu.
Z kolei cholewka buta obfituje w znane i lubiane rozwiązania. Niemal w całości wykonana jest z bardzo przewiewnej i elastycznej siatki. Dopełnienie stanowią elementy zapewniające trzymanie stopy, a całość wykonana jest techniką bezszwową. Buty wiążemy klasyczną, wyjątkowo długą sznurówką, którą przeszyto nicią, mającą zapobiec rozwiązywaniu się sznurowadeł w trakcie biegu.
Pierwsze przymiarki
Pierwszym wrażeniem po założeniu buta była wyjątkowa wygoda. Jestem zwolennikiem butów wykonanych z jak najbardziej elastycznych materiałów i siatka w modelu Fresh Foam dokładnie odpowiada moim potrzebom. Przy okazji nie odbija się to na trzymaniu stopy, co również pozytywnie świadczy o tym modelu. Dzięki temu biegacze o różnej budowie stopy mogą się czuć komfortowo w tych butach, choć świadczy to także o ich przeznaczeniu – zawodnicy szukający butów do bardzo szybkich biegów, będą zapewne wymagali znacznie mocniejszego trzymania stopy i buta, który odpowiada – ich – konkretnej – budowie, a nie każdemu.
Wbrew moim wcześniejszym podejrzeniom, w tych butach nie czujemy się jak na koturnach. Nie odczułem właściwie żadnej różnicy między „poczuciem wysokości” w Fresh Foamach i innych, tradycyjnych butach biegowych. Podczas pierwszych korków nie czułem także różnicy w miękkości podeszwy i to okazał się sygnał, który z czasem przerodził się w największą niespodziankę podczas testowania tego modelu.
Biegamy…
Dla dalszej części recenzji kluczem będzie zapewnienie producenta o „pluszowej” amortyzacji w Fresh Foamach, bowiem dość szybko zorientujemy się, że to stwierdzenie jest przesadzone, co jednak nie musi świadczyć na ich niekorzyść. Dla porządku wspomnę, że moja waga waha się od 81 do 83 kilogramów (przy wzroście 182 cm), więc jak na warunki biegowe ważę swoje.
Buty testowałem podczas szybkich treningów tempowych, długich wybiegań i zawodów na 10 i 21 km, biegałem po asfalcie i w parkach, na piętę i śródstopie – niezależnie od tych warunków buty nie były tak miękkie, jak się tego spodziewałem. Być może głównym winowajcą jest w tym przypadku moja wyobraźnia, ale słowo „pluszowe” oznacza dla mnie bardzo, bardzo miękkie – a tak nie jest. Fresh Foam odznaczały się za to – i tego się nie spodziewałem – znaczną dynamiką, zarówno podczas lądowania na pięcie, jak i podczas biegu na śródstopie. Było to dla mnie szczególnie zaskakujące podczas wspomnianych zawodów, na których nie miałem problemów z utrzymaniem wysokiego – jak na siebie – tempa, mimo zakładanej „pluszowości”.
W tym miejscu można by było zapytać, czy inne odczucia będą mieli biegacze o wyższej wadze? To bardzo prawdopodobne, choć producent o tym nie wspomina, więc można by zakładać, że każdy powinien czuć się w nich podobnie. Z pewnością można jednak stwierdzić, że zawodnicy lżejsi ode mnie tym bardziej nie odczują zaskakującej miękkości.
Doskonale sprawdziły się z kolei zapewnienia o zaletach nowej konstrukcji podeszwy w warstwie outsole – zarówno podczas szybkiego biegu na asfalcie, jak i na mokrych ścieżkach w parkach nie miałem problemu z dobrym odbiciem stopy czy ślizganiem się.
Sznurówki mnie prześladują
Jak już wspominałem, bardzo cenię sobie wygodę tego buta. Po włożeniu stopy czuję się w nich jak w domu, a dzięki przewiewności siatki, z której zbudowana jest cholewka, nie musimy obawiać się przegrzania. Drugą zaletą siatki jest także szybkie schnięcie, gdy wylądujemy w kałuży. Niestety jednak tę cudowną wizję psują sznurówki, które w Fresh Foamach rozwiązują mi się nagminnie i czasem na nic zdaje się nawet sznurowanie podwójne. To przypadłość nie tylko tego modelu i nie tylko firmy NB – w moim przypadku to codzienność, ale szczerze liczyłem, że Fresh Foam mile mnie zaskoczy. Sznurówki są przy tym dość długie i przy zwykłym sznurowaniu latają na wszystkie strony świata.
Na trening i na wybieg
Wielką zaletą modelu Fresh Foam jest wygląd. Niezależnie od zestawu kolorystycznego te buty wyglądają świetnie i, moim zdaniem, w takim właśnie kierunku powinien iść design butów sportowych. Ich wygląd usatysfakcjonuje zarówno facetów, jak i – zwykle wybredniejsze – kobiety. Niewątpliwie sprawi, że będą bardzo popularne także wśród nie-biegaczy, którzy będą poszukiwać modnego sportowego obuwia na co dzień.
Dla kogo, do czego?
Buty maksymalistyczne święcą triumfy przede wszystkim wśród biegaczy ultra. W przypadku bardzo długich i skrajnie wyczerpujących biegów, miękka podeszwa i spora dawka amortyzacji mają zabezpieczać skrajnie zmęczone ciało przed kontuzjami. New Balance Fresh Foam 980 są jednak reklamowane jako buty miejskie i stąd może wynikać całe zamieszanie z ich „miękkością”. Nie jest moim zadaniem tłumaczenie producentów, ale najpewniej nie chcieli oni rezygnować z dynamiki charakteryzującej typowe buty miejskie i z kompromisu mocnej amortyzacji i wymaganej dynamiki zrodziła się pianka Fresh Foam, która z tego powodu nie ucieka w skrajną miękkość.
Może to stanowić rozczarowanie dla tych, którzy (tak, jak ja) oczekiwali biegania w poduszkach, ale w dłuższej perspektywie takie rozwiązanie jest całkowicie zrozumiałe – buty skrajnie miękkie mogłyby w mieście stanowić jedynie gadżet uzupełniający treningi, ale raczej nie sprawdziłyby się przy codziennych treningach. W zamian za to otrzymujemy buty, które sprawdzą się także w trakcie zawodów, szczególnie dla biegaczy, którzy ważą więcej.
Moim zdaniem to bardzo dobry but treningowy, który nie zawiedzie nas podczas długich wybiegań, jak i na szybszych odcinkach. Zawiążmy tylko mocno sznurówki i możemy lecieć przed siebie.