Regeneracja po treningu to bardzo istotna sprawa. Bez tego nasze mięśnie mogą zacząć nam dokuczać i niestety może zakończyć się to kontuzją. A tego nie lubimy! Sposobów na regenerację po treningu jest mnóstwo. Odpoczynek, masaże, kąpiele w solankach, rozciąganie… co kto lubi. O ile rozciąganie, kąpiele czy odpoczynek jesteśmy w stanie zapewnić sobie sami, to masaż już wymaga udziału drugiej osoby. Nie zawsze mamy pod ręką taką chętną do masowania osobę, dlatego częściej szukamy ich wśród profesjonalnych masażystów bądź fizjoterapeutów. To niestety wiąże się z dodatkowymi kosztami. Za wykonaną usługę trzeba zapłacić. Coś za coś. Dlatego idealnym rozwiązaniem wydaje się być rolka do masażu. Pozwala ona zadbać o nasze mięśnie i poprawić ich kondycję. Bez angażowania dodatkowych osób. Jedyne co potrzebujemy to kawałek podłogi i odrobinę wolnego czasu. Prawda, że niewiele?
Firma Blackroll ma w swojej ofercie kilka opcji rolek. W zależności od potrzeb dobieramy sobie rozmiar, a nawet i kolor. Do wyboru mamy:
- Standard – rolka o średniej gęstości do wszystkich rodzajów ćwiczeń,
- Med – mniej gęsty od rolki Standard, dzięki czemu jest bardziej miękki i doskonały do intensywnych masaży,
- Pro – twardszy od rolki Standard aż o 50%, co daje efekt mocniejszego masażu z możliwością dotarcia do głębszych struktur mięśniowych,
- Groove Standard – wersja hard z wyżłobioną powierzchnią, która zwiększa efekty masażu,
- Groove Pro – twardszy od modelu poprzedniego, czyli rolka dla prawdziwych twardzieli,
- Ball – piłeczki masujące pomagają także rozluźnić punkty spustowe,
- Duo-ball – podwójne piłki umożliwiające masaż pleców, szyi oraz punktów spustowych wzdłuż kręgosłupa,
- Mini – rolki o mniejszych rozmiarach do masażu stóp, ramion i innych, mniejszych części ciała.
Jak widać opcji jest dużo. Mniejsze, większe, twardsze, zarówno do lżejszych masażów, jak i tych intensywniejszych.
Ostatnio wiele słyszy się o rolkach i byłam ciekawa, czy faktycznie działają. Do tej pory, jak miałam kłopoty z kontuzjami, pomagał mi fizjoterapeuta. Zazwyczaj powodem kontuzji było niedokładne rozciąganie, a w efekcie sztywnienie mięśni i ich ból uniemożliwiający kolejny wysiłek. Śmiałam się, że ponaciskał na odpowiednie guziczki (punkty spustowe), rozmasował i z czasem, po systematycznej takiej pracy, ból mijał. Testując rolkę, wiedziałam zatem, gdzie ucisnąć i jak masować mięśnie, by poczuć efekt.
Kiedy wzięłam pierwszy raz rolkę (Standard) do ręki, byłam zdziwiona jej lekkością. Miałam wrażenie, że trzymam w ręku coś w rodzaju styropianu. Tyle, że twardszego. Położyłam rolkę pod nogę i rozpoczęłam tzw. rollowanie. Obawy, że ją zgniotę, były niepotrzebne. To ona mnie gniotła i to dość solidnie! Prostota tego sprzętu tkwi w tym, że masujemy się ciężarem własnego ciała. Im bardziej uszkodzone mamy struktury mięśniowe, tym masaż jest boleśniejszy. Możemy jednak sami kontrolować, jak mocno dociskać ciało do rolki. Jeśli jest za mocno, wystarczy delikatnie unieść ciało i oprzeć je na ciężarze ręki (w przypadku nóg). Rozpoczęłam od pasma piszczelowo-biodrowego. Jedno z najczęściej nadwyrężanych miejsc u biegaczy. Nie było to przyjemne! Ból był porównywalny z tym, który zadawał fizjoterapeuta. Rozmasowałam także plecy, uda, łydki… sama bym nie umiała tego wykonać.
Rolka – bardzo niepozorna – stała się czymś w rodzaju osobistego masażysty. Do subtelności trochę jej brakuje, ale jest skuteczna. Co więcej, jest dostępna 24h i nie czekam w kolejce na masaż. I jeszcze jedna ważna zaleta. Owszem rolka ta nie należy do najtańszych. Cena modelu Standard to 130 zł. Ktoś może powiedzieć, że za taki wałeczek nigdy w życiu nie da takich pieniędzy. A za wizyty u masażysty, które jeśli są systematyczne, to przewyższają koszt rolki, zapłaci? W rolkę inwestujemy raz. Za usługi masażystów płacimy każdorazowo. Nie uważasz zatem, że inwestycja w rolkę to oszczędność? Nie ukrywam, że przy pojawieniu się kontuzji, wizyta u lekarza jest wskazana, by rozpoznać przyczynę bólu. Kiedy już otrzymamy diagnozę i wiemy co nam dolega, możemy działać z rolką i poprawiać funkcjonowanie danej części ciała.
Warto także dodać, że rolka nie tylko leczy kontuzje, ale i chroni przed nimi. Przy systematycznym użytkowaniu poprawiamy kondycję mięśni, ścięgien i dbamy o ich elastyczność. Poprawia się ukrwienie, a to powoduje lepszą regenerację. To naprawdę świetny produkt, który ułatwia nam cykl treningowy. Rollowanie można stosować po każdym treningu i kończąc oczywiście rozciąganiem, które jest dopełnieniem całego procesu regeneracyjnego.
Ja się z nią pomału zaprzyjaźniam. Pomału, ponieważ na razie sprawia ból. Ale podobno prawdziwa przyjaźń warta jest poświęceń.