Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, gdy zobaczyłam tytuł i jej autora, to paleodieta. Od razu wystraszyłam się, że Erwan le Corre – podobnie jak twórcy diety paleolitycznej – będzie mi kazał żyć tak, jak żył człowiek pierwotny, ponieważ właśnie do tego jesteśmy ewolucyjnie stworzeni. Nie należę do osób, które zachłystują się nowinkami tylko dlatego, że brzmią egzotycznie. Postanowiłam nieco więcej dowiedzieć się o samym autorze oraz jego koncepcji, zanim przystąpiłam do czytania książki “Ruch naturalny w praktyce”.
Krótki zarys ewolucji
Według przedstawionej w uproszczeniu teorii ewolucji, pierwsi ludzie (łac. homo) wyewoluowali zapewne z któregoś z gatunków australopiteków. Nasz najstarszy przodek, homo habilis, żył około 2,5 mln lat temu, miał jednak tylko 110-130 cm wzrostu, objętość mózgu o połowę mniejszą niż homo sapiens i najprawdopodobniej był padlinożercą (z tego powodu niektórzy mówią, że wcale nie jest naszym przodkiem). Natomiast powstanie człowieka rozumnego, homo sapiens, datuje się na mniej więcej 260-300 tysięcy lat temu. Tymczasem Erwan le Corre mówi, że “od czasu, gdy na Ziemi pojawił się pierwszy praczłowiek, zgromadziliśmy niemal 3 miliony lat doświadczeń w ruchu naturalnym”. Trzy miliony lat? Wychodzi więc na to, że autor umiejscawia początek gromadzenia ruchowych nawyków nawet wcześniej, niż przed pojawieniem się najstarszych przodków ludzi, kiedy wciąż bardziej przypominaliśmy metrowe małpy z małym mózgiem, niż człowieka.
I przez te trzy miliony lat, nauczeni przede wszystkimi ruchu, na swoją zgubę zaczęliśmy uprawiać ziemię. Erwan le Corre wyjaśnia, że “rolnictwo wymaga osiadłego trybu życia i w tym właśnie momencie zaczynają się problemy, jeśli chodzi o ruch i sprawność fizyczną”. Jednak proces przechodzenia ludzkości od łowiectwa i zbieractwa do rolnictwa i hodowli trwał w naszym kręgu cywilizacyjnym w latach ok. 10.000 – 4000 p.n.e. W historii świata nie jest to nawet mgnienie oka, chyba jednak nie powinno to pozostawać bez znaczenia, prawda? Zastanawia mnie, jak to jest, że autorzy podobnych pomysłów akceptują ewolucję i fakt, że nasze organizmy przez setki tysięcy lat przystosowały się do panujących warunków, a jednocześnie pomijają logiczny wniosek, że ewolucja nie jest procesem, który się zakończył. Wydaje się, że nasze organizmy powinny się nadal adaptować do nowych warunków. Czy naprawdę nic się nie zmieniliśmy przez te dziesiątki tysięcy lat? Już na wstępie dowiaduję się, że zdaniem Erwana Le Corre – nic.
Tymczasem, według ustaleń naukowców z Cambridge, Erwan może się mylić. Przeciętny osobnik homo sapiens sprzed 10 tysiącleci był bardziej muskularny. Był także wyższy niż człowiek żyjący obecnie: przeciętny wzrost myśliwych i zbieraczy pod koniec epoki lodowcowej wynosił prawie 180 cm dla mężczyzn i 168 cm dla kobiet. Tymczasem ok. 4 tys. lat p.n.e. mężczyźni mieli już tylko średnio 160 cm wzrostu, a kobiety – 155 cm. Eksperci są zgodni, że do zmniejszenia się rozmiarów ciała przyczyniła się właśnie zmiana trybu życia naszych przodków – rezygnacja z łowiectwa i zbieractwa na rzecz rolnictwa i hodowli zwierząt. Jest to niezbity dowód na to, że ewolucja nieustannie nas zmienia, i osadnictwo nie mogło wyrządzić naszym organizmom aż takich “szkód”, jak to prezentuje Erwan le Corre.
Skoro jednak – zdaniem autora “Ruchu naturalnego w praktyce” – wszystkie nasze zdolności ruchowe zaczęły się wykształcać, kiedy ludziom było bliżej do małpy niż do wyprostowanej istoty, i skoro te zdolności miałam utracić, kiedy ok. 12 tysięcy lat temu człowiek rozumny wpadł na pomysł, że rośliny i zwierzęta można hodować, a nie za nimi biegać, to zaczęłam się zastanawiać, czy autor będzie mi kazał skakać po drzewach w poszukiwaniu pożywienia czy kucać cały dzień w krzakach polując na tygrysy. Oj, bałam się zagłębić w “Ruch naturalny w praktyce”. Postanowiłam więc dowiedzieć się, jak Erwan le Corre wpadł w ogóle na swój pomysł.
MovNat
Ruch naturalny w istocie przeżywa obecnie mały boom. Podobno zachwycił się nim Jason Statham, trenował go także Connor McGregor. Ten zawodnik był przygotowywany do walki o tytuł mistrza świata w klasie piórkowej przez izraelskiego trenera Ido Portala, założyciela Movement Culture (McGregor wygrał tę walkę przez nokaut już w 13 sekundzie pierwszej rundy). Ruchem naturalnym interesował się także autor książki “Urodzeni biegacze”, Christopher McDougall. Natomiast Erwan le Corre nie tylko zafascynował się kulturą ruchu, ale w 2008 roku stworzył własny system treningowy i ruch społeczny (a także biznes) pod nazwą MovNat i w 2009 roku przeniósł się z Francji do USA, gdzie z powodzeniem organizuje obozy treningowe. Możecie wziąć udział w takim 6-dniowym obozie za jedyne 1.190 dolarów.
Z historii Erwana le Corre wynika, że jako nastolatek fascynował się francuskim kaskaderem Jean’em Haberney’em i w skrócie można powiedzieć, że ich treningi dały początek nurtowi zwanemu parkour. To było jednak dla Erwana za mało. Dopiero kiedy w 2004 roku natknął się na książkę opublikowaną w 1912 roku przez francuskiego oficera Georges’a Hébert’a pod tytułem “Methode Naturelle”, wszystko się zmieniło.
Georges Hérbert jako marynarz zwiedził, m.in. Amerykę, Antyle, Kubę, Kolumbię, będąc pod wrażeniem siły i sprawności tubylców. Po powrocie do Francji, na podstawie obserwacji dokonanych w trakcie licznych podróży, opracował własną metodę treningową, którą stosował na uczniach szkoły wojskowej. Jednak Hébert wcale nie był pionierem ruchu naturalnego. Idea ta została przez niego zaczerpnięta od François Rabelais, który jako pierwszy zaprezentował swoją metodę już w 1532 roku. Ruch naturalny okazuje się więc być starą koncepcją, zaadaptowaną ponownie na początku XX wieku we Francji, następnie zapomnianą w latach ‘60tych, by znów wrócić w XXI wieku i zdobyć rzesze fanów. Przejmując tę ideę, Le Corre stał się obok Portala (który ma aż pół miliona obserwujących na instagramie) symbolem ruchu naturalnego.
I nawet jeśli nie jest to nowa koncepcja, to Erwan le Corre dopracował ją do perfekcji. Nie jest to tylko nakaz czołgania, biegania i skakania po drzewach, ale spójny, obejmujący każdy aspekt trenowania, zdrowia fizycznego i psychicznego, system. Autor nie pomija niczego – docenia istotność regeneracji, stawia na rozwój progresywny, a nie jednorazowe skoki formy, ale także wspomina o łączności umysłu z ciałem i istotności nastawienia psychicznego. Uświadamia, jak oddychać prawidłowo, jak przyjąć wyprostowaną postawę i dlaczego jest to tak istotne. Wszystko to opakował w piękną książkę, nie przesyconą niepotrzebnie zdjęciami, ale dokładnie obrazującą ćwiczenia, zawierającą wszystko, co niezbędne, aby zrozumieć jego koncepcję oraz wdrożyć ją w życie.
”Ruch naturalny w praktyce” nie jest książką, którą możemy sobie poczytać wieczorem przy kominku – wymaga ona od nas aktywnego zaangażowania i ćwiczeń, także przygotujecie się na popołudnia zajęte treningiem.
Ruch naturalny w praktyce biegacza
Pierwsze rozdziały mają za zadanie przypomnieć, jak ważna jest świadomość własnego ciała i ogólnie pojęta zdolność fizyczna. Jak oddychać, stać czy chodzić prawidłowo, choć Erwan le Corre dość umownie traktuje “prawidłowe” pozycje wskazując, że dla każdego z nas właściwe mogą być różne postawy. W jego ocenie na przykład, zaokrąglone plecy w trakcie siedzenia nie są błędem, autor nie gani i nie wytyka nam wad, ani nieprawidłowości w postawie. Zamiast tego wyjaśnia, dlaczego jednak lepiej siedzieć prosto i jak można do tego dążyć poprzez trening ruchu naturalnego. Aczkolwiek ja, jako biegacz, z niecierpliwością czekałam na rozdział o równowadze, ruchu czy przysiadach i liczyłam na to, że uda mi się poćwiczyć coś nowego czy poprawić mobilność.
Niestety, w znacznej większości zaprezentowany zestaw ćwiczeń początkowo w ogóle do mnie nie przemówił. Po prostu podeszłam do tego zadaniowo: skoro jest jakieś ćwiczenie, to musi być i zmęczenie, a zaraz wymierny rezultat. Takie podejście jednak nie sprawdza się w przypadku ruchu naturalnego, kompletnie zamyka głowę na nowe pomysły i generuje sceptycyzm.
Na przykład, autor “Ruchu naturalnego w praktyce” jako jeden z treningów proponuje wyrzuty nóg do tyłu, ponieważ ruch ten możesz “wykorzystać w razie bezpośredniego zagrożenia wymagającego szybkiego położenia się na brzuchu, ukrycia, uczynienia mniej widocznym lub znalezienia schronienia”. Szczerze mówiąc, poza niewinnymi zabawami w młodości chyba nigdy nie doświadczyłam potrzeby wyrzucania nóg do tyłu, żeby się przed kimś ukryć. Nie sądzę też, abym musiała trenować ten ruch, bo co dzień czyha na mnie zagrożenie wymagające niezwłocznego położenia się na brzuchu. Jest to natomiast ćwiczenie wykonywane przeze mnie na tabacie, którą zapewne Erwan le Corre określiłby mianem “trenowania wyizolowanych partii mięśni w sztucznym środowisku”. A to – jego zdaniem – nie niesie ze sobą dla organizmu takich korzyści, jak ruch naturalny. I tak sobie zaczęłam myśleć, że z punktu widzenia naszych mięśni – czym się różni wyrzut nóg wykonany kilkanaście razy na hali od ruchu nóg wykonanego kilkanaście razy w parku?
Podobnie w przypadku ćwiczenia równowagi. W książce dostajemy zestaw odwracania się, odwracania się z przeplotem nóg, odwracania się w miejscu, odwracania się w głębokim przysiadzie, a to wszystko na wąskiej belce. Zdaniem Erwana le Corre “w ruchu naturalnym […] podstawowym motywem jest uzyskanie praktycznej zdolności fizycznej”. Jak znaleźć praktyczne zastosowanie powyższych umiejętności w moim codziennym funkcjonowaniu, może poza wąskim ciasnym tramwajem, w którym trzeba się odwrócić do wyjścia? Zresztą, skąd miałabym wziąć belkę, a przecież gdy zacznę chodzić po drzewach w parku, to ktoś na pewno zadzwoni na Straż Miejską.
Ćwiczyć, czy nie?
Przerzucanie belki przez ramię? Wspinanie na ścianę? Zwisy? Czy to w ogóle jest potrzebne biegaczom? To wszystko może przyda się komuś, kto trenuje biegi przeszkodowe, ewentualnie może pomóc przy nauce wchodzenia na trzepak, jednak jako dziecko robiłam to “naturalnie” i nie potrzebowałam do tego książki. Co prawda, “Ruch naturalny w praktyce” ma pokazać, jak ważne są właśnie te odruchy naturalne, nie tylko ćwiczenie na urządzeniach, ponieważ, jak pisze autor, “widywałem na siłowni wysportowane osoby, które potrafiły wielokrotnie podciągnąć się na drążku, ale z najwyższym trudem utrzymywały pozycję wiszącą na grubych, zaokrąglonych, śliskich powierzchniach”. Tylko w gruncie rzeczy, po co komuś potrzebna taka umiejętność? Jak wielu z was musi zwisać na mokrym konarze drzewa, oczywiście pod warunkiem, że nie zamierza brać udziału w Selekcji?
Tak właśnie sobie siedziałam i myślałam, kiedy przerzucałam kolejne kartki “Ruchu naturalnego w praktyce” – że sporo ćwiczeń i wyjaśnienie ich praktycznego zastosowania wydaje się nie mieć sensu. Nie mam potrzeby precyzyjnego wskakiwania na belkę, padania szybko na ziemię, żeby się ukryć, czy uskakiwania w celu uniknięcia postrzału! Natomiast wiele z zaprezentowanych ruchów to nic innego, jak zwykłe ćwiczenia trenowane na zajęciach fitness, tabaty, czy na siłowni.
Jednak kiedy pozbawimy ruch naturalny całej tej ideologicznej otoczki (która nadal do mnie nie przemawia), to w gruncie rzeczy jest to całkiem dobra inicjatywa. Pomyśl tylko! Większość z nas siedzi w samochodzie jadąc do pracy, siedzi w pracy, siedzi jedząc obiad na stołówce, wsiada w samochód i jedzie do domu, gdzie siada na kanapę zmęczony całym dniem pracy, traktując to jako zasłużony odpoczynek. Nie ma siły, nie ma zapału, może nie ma motywacji, albo może wstydzi się iść na siłownię. Ktoś może spróbował treningu z Chodakowską w zaciszu domowym, ale okazało się to długie, męczące i ponad siły. W podręcznikach do biegania mówią, że żeby spalić tłuszcz, to trzeba biegać ponad pół godziny, a on wchodząc na drugie piętro ma już zadyszkę. Może pomyślał, że pójdzie na rower, ale ceny sprzętu w sklepie skutecznie pozbawiły go zapału. Zapisał się kiedyś na siłownię, ale nie wiedział, do czego służy połowa maszyn, a wstydził się zapytać umięśnionych siłaczy. Stwierdził, że to nie jest dla niego i jednak sobie posiedzi na kanapie, a trenowanie zostawi tym wszystkim mięśniakom.
Tymczasem Erwan le Corre nie każe iść na siłownię i męczyć określonych partii mięśni równo przez godzinę co do minuty; nie trzeba kupować żadnego sprzętu, aby w ogóle zacząć jakikolwiek trening. Nie trzeba nic mierzyć ani liczyć powtórzeń, nie potrzebujesz zegarków ani aplikacji, a jeśli irytuje cię jakieś ćwiczenie, zawsze możesz przejść do innego. Nie znajdziesz tu także żadnej rozpiski planu treningowego. Ruch naturalny polega na tym, aby wykorzystywać wszystko to, co jest dostępne w naturze, a przede wszystkim swoje własne ciało. Nawet jeśli będzie to 5 czy 15 minut, każdy taki trening, według idei ruchu naturalnego, przynosi korzyści dla organizmu. Mało tego, zamęczenie się nawet nie jest wskazane, ponieważ wyczerpanie fizycznie uniemożliwia doskonalenie się i może prowadzić do przyswojenia nieefektywnych metod postępowania. Jeśli ktoś wciąż nie uprawia żadnej aktywności fizycznej, bo buty do biegania są drogie, siłownia za daleko, ciężko wygospodarować czas na trening, i w ogóle nie lubi się męczyć, właśnie stracił wszystkie wymówki.
Wystarczy tylko wstać i zacząć, nawet jeśli będzie to jeden ruch. Przy niektórych nie trzeba nawet wstawać! Ktoś, kto rzeczywiście dotychczas tylko siedział w pracy i siedział w domu, a ćwiczenie kojarzyło mu się z katorgą ponad jego siły, nagle może przejść się wokół ławy, powoli, stawiając stopy dokładnie i skupiając na oddechu, i będzie to traktowane jako trening. A skoro taki trening wychodzi, to wyjdzie także inny! Krok po kroku “Ruch naturalny w praktyce” może być doskonałym motywatorem do działania, dodając odwagi, pewności siebie, pokazując, że ćwiczenie może być zabawą, a trenowanie nie zaczyna się dopiero wtedy, kiedy nie mamy siły złapać oddechu. Stąd już prosta droga do odważniejszych działań, stawiania sobie ambitniejszych celów, a być może i do uprawiania różnych dyscyplin sportowych i podejmowania nowych wyzwań.
I taka właśnie jest ta książka – Erwan le Corre w istocie rzuca ci wyzwanie! Nie ocenia, nie wytyka wad, nie mówi, że jesteś leniem. Jeśli nic nie robisz, to spróbuj się po prostu trochę przejść, może po parku, ale może trochę pod górkę? Chodzisz na siłownię, fajnie, ale może byś spróbował wspiąć się na drzewo w lesie, sprawdził, czy potrafisz? Jeśli nie wiesz jak, instrukcja jest w książce. A jeśli biegasz po mieście? Pójdź kiedyś do lasu, gdzie jest różne podłoże, miękkie i twarde, śliskie, mokre, trzeba przeskoczyć ponad konarem lub przejść pod powaloną choinką. Sprawdź swoje umiejętności w takim otoczeniu, nie musisz patrzeć na tempo, po prostu wyostrz swoje zmysły. W nieprzewidywalnym środowisku ciężko się “wyłączyć” i odklepać kilometry, trzeba patrzeć pod nogi, zachować uwagę i refleks. A może zdejmij buty, pochodź po liściach, potruchtaj po trawie. Nie musisz trenować przenoszenia belki na ramieniu, ale kto wie, może to właśnie akurat będzie wyzwanie dla ciebie? A może przysiad głęboki, jak dla mnie? Ciężkie zadanie, sami spróbujcie, a jednocześnie mój 4-letni syn robi go perfekcyjnie.
Autor ma rację mówiąc, że “sport i ćwiczenia nie sprawią, że będziesz się poruszał naturalnie, to naturalne poruszanie się umożliwia ci uprawianie sportu i ćwiczeń”. Spróbuj. Nie potrzebujesz do tego nic więcej poza swoim ciałem i skrawkiem przestrzeni.
- https://www.focus.pl/artykul/australopitek-naszym-pradziadkiem
- http://wyborcza.pl/7,75400,22441462,kiedy-narodzil-sie-czlowiek-wspolczesny-nowe-badania-potwierdzaja.html
- https://www.szkolnictwo.pl/szukaj,Homo_habilis
- https://www.tygodnikprzeglad.pl/glupsi-niz-10-tysiecy-lat-temu/
- https://kulturaruchu.pl/wywiad-z-ido-portal/
- https://www.sportsjoe.ie/mma/secret-weapon-ido-portal-reckons-conor-mcgregor-is-very-much-a-novice-at-movement-55062
- https://www.menshealth.pl/fitness/Movement-fitnessowa-sztuka-ruchu,11375,1
- https://www.movnat.com/erwan-le-corre/
- https://www.outsideonline.com/1896516/workout-time-forgot;
- http://methodenaturelle.de/history/
przeciętny wzrost myśliwych i zbieraczy pod koniec epoki lodowcowej
wynosił prawie 180 cm dla mężczyzn i 168 cm dla kobiet. Tymczasem ok. 4
tys. lat p.n.e. mężczyźni mieli już tylko średnio 160 cm wzrostu, a
kobiety – 155 cm.
To jaki jest teraz średni wzrost? Faceta 160 cm to chyba trudno spotkać…
Tak wynika z badań – po prostu osiadły tryb życia nie wymagał aż takiej siły i sprawności, jednak trzeba mieć na uwadze, że badania te nie określają uśrednionych wymiarów dla całej ludzkiej populacji, tylko ustalają cechy na podstawie szczątków odnalezionych w konkretnych rejonach Ziemi (w tym przypadku dotyczyło to szczątków zbadanych na terenie dzisiejszej Grecji i Turcji).
Obecnie ludzie różnią się wyglądem, również wzrostem, w zależności od tego, kto gdzie mieszka, przy tym również zmienia się to na przestrzeni lat. Na przykład- średni wzrost mężczyzny z Polsce w 1980 roku to 165 cm, a w 2001 roku – już 177,4 cm. Z kolei w 2014 roku przeprowadzono badania, z których wynika, że najwięcej mierzą Holendrzy (średni wzrost mężczyzny to 182,5 cm), a najniżsi mężczyźni mieszkają w Timorze Wschodnim (159,8 cm).
Tak poza tym, bardzo dobre pytanie 🙂 Pozdrawiam!
Jasne, ja rozumiem, że to wynika z badań itp. Ale może właśnie problemem jest rozbijanie wzrostu na cały świat i porównywanie do szczątków w Turcji i Grecji. Wiadomo że Azjaci z reguły niżsi, ale jak weźmiemy średnią 160cm dla mężczyzn i popatrzysz na Polskę to, takich trudno spotkać. A jeśli to raczej są to wyjątki.
Sam mam 178 cm i z reguły jestem bliżej dolnego wyniku w grupie.
Hm, to może jeszcze raz 🙂 W artykule poruszyłam kwestię ewolucji człowieka i o tym, jak pewne zmiany wpływały na organizmy i w jaki sposób. Erwan le Corre twierdzi, że wszystkie problemy dzisiejszego człowieka wzięły się ze zmiany trybu życia na osiadły i że nie jesteśmy do tego ewolucyjnie przystosowani. Jednak według badań, osiadły tryb życia zmienił człowieka – dowodem czego są chociażby badania, z których wynika, że “wędrujący” homo sapiens odnaleziony w rejonie Grecji i Turcji, był wyższy niż “osiadły” homo sapiens odnaleziony w tym samym rejonie. Te badania miały na celu uświadomienie, jakie ewolucyjne zmiany zaszły w związku ze zmianą trybu życia, natomiast nie dążyły do ustalenia uśrednionego wzrostu mężczyzny.
Z tym całym uśrednianiem zresztą wiadomo jak jest – jak to kiedyś kolega mi powiedział, że jeśli ja biegam 10 km, a on biega 0 km, to średnio każde z nas biega po 5 km 😉 Pozdrawiam
Ależ ja absolutnie nie podważam ani nie neguje recenzji książki. Powiedziałbym, że głośno myślę skoro już dawno temu średni wzrost został oszacowany na 160 cm. A wiedząc że zmiana trybu wędrownego na osiadły spowodowała obniżenie to jaki musi być teraz… czy jeszcze bardziej się “zmniejszyliśmy”, mimo tego że np. W Polsce tego nie widać.
Nie miałem na celu ani trochę czepiania się artykułu 🙂
Nigdy nie uważałam, że czepiasz się artykułu, tylko może nie do końca rozumiałam kwestię, którą poruszyłeś, a jest ona całkiem ciekawa 🙂
Jeśli chodzi o niższy wzrost, to może zacytuję Leonarda Mlodinowa: “pozostałości z okresu paleolitu wskazują, że pierwsi rolnicy mieli więcej problemów z kręgosłupem, gorsze zęby, większą anemię i niedobór witamin – oraz umierali młodziej – niż populacje zbieraczy, które je poprzedzały”.
Okazuje się, że wzrost jest dziedziczony w 60-80%, a reszta wzrostu powyżej średniej, to skutek czynników środowiskowych, głównie odżywiania w okresie dorastania. Tak więc można powiedzieć, że dobrobyt oznacza wyższy wzrost i dłuższe życie. Wędrowcy żyli dostatnio,byli muskularni i wysocy, rolnicy – początkowo gorzej i stąd zapewne byli niżsi. Potwierdza się to również dzisiaj: większość narodów bogatszej części świata z dekady na dekadę zwiększa średnią wzrostu swoich przedstawicieli (tak jak pisałam wcześniej, Polacy również urośli). Ale co ciekawe, tendencja ta ma swoje granice – Amerykanie, od lat żyjący w dobrobycie przestali rosnąć i od pół wieku średni wzrost utrzymuje się tam na poziomie zbliżonym do 180 cm. Czyli dokładnie tyle, ile mierzył przeciętny osobnik homo sapiens sprzed 10 tysiącleci, zanim zmienił tryb życia na osiadły 😉
I to właśnie te wszystkie badania nie do końca pozwalają mi zgodzić się z teorią Erwana le Corre, jakoby człowiek zatrzymał się w przystosowywaniu do panujących warunków, kiedy stał się rolnikiem.
Bo ja tak zawsze… chcę coś wyrazić a potem nikt nie rozumie 🙂
Zaciekawiło mnie to że właśnie skoro 10tys lat temu sie zatrzymaliśmy i byliśmy 160 to czemu u nas takich trudno spotkać. Po tym co przytoczyłaś teraz jestem bliski przekonania że po jakimś czasie znów zaczeliśmy ten wzrost odzyskiwać co oznacza, że przystosowaliśmy się na nowo do osiadłego trybu życia, kiedy zaczęliśmy go rozwijać.
Co do teorii Erwana to dopiero zacząłem czytać (a jest o opasłe tomisko) więc się nie wypowiem ale tak jak mówisz też na szybko wydaje mi się że jednak przystosował się dalej od rolnika do Pana prezesa 🙂
Oj opasłe 🙂 Ja też ekspertem od ewolucji nie jestem, ale nawet na chłopski rozum – ewolucja nie może się po prostu od tak zatrzymać nagle 6 tysięcy lat temu, ten brak logiki nieco mnie razi w teorii autora, choć jednak sama książka, opisy, zdjęcia, wszystko to jest dopracowane do perfekcji. Życzę miłego czytania i trenowania i dziękuję za konstruktywną dyskusję 😀