Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu im. Ala Bundy’ego odkryli, że picie browaru po bieganiu poprawia wydolność i przyśpiesza procesy regeneracyjne. Postanowiłem to zweryfikować.
Po kilkunastu dniach picia piwa po bieganiu zauważyłem, że pewne rzeczy wymykają mi się spod kontroli. Początkowo wypijałem jedno piwo po treningu i czułem się naprawdę rewelacyjnie. Stopniowo uwalniane endorfiny po bieganiu w połączeniu z krążącym we krwi etanolem, wprowadzały mnie w euforyczny stan. Bajka! „Haj biegacza” nabrał nowego znaczenia.
Niestety, człowiek to zachłanne bydle. Jak się domyślacie, z tygodnia na tydzień wypijałem coraz więcej piwa. W pewnym momencie, organizm przyzwyczajony do ilości alkoholu zawartego w jednej puszce piwa przestał na niego reagować. By znów poczuć tę euforię, co na początku eksperymentu, musiałem zwiększyć dawkę browaru. Po trzech tygodniach testów stymulowały mnie trzy piwa, po miesiącu zbliżyłem się do czterech puszek piwa wypijanych po treningu. Trochę dużo. Pech chciał, że moja trasa biegowa przebiega nieopodal ulicy Kolskiej w Warszawie. Ale o tym za chwilę.
Pewnego razu, po wypiciu regeneracyjnej dawki piwa w liczbie pięciu puszek, uderzyłem w miasto. Zachciało mi się biegać. „Haj biegacza” spowodował, że krzyczałem ze szczęścia, ścigałem się z tramwajami niczym Rémi Gaillard, zaczepiałem ludzi. Robiłem naprawdę wiele szalonych rzeczy. Idealnie podsumowała moje zachowanie jedna z zaczepionych przeze mnie dziewczyn: „mały, ale wariat”. Pech chciał, że trafione spostrzeżenie na temat mojego zachowania, kompletnie zepsuło mój dobry humor. Dziewoja trafiła w mój czuły punkt – mam sto sześćdziesiąt pięć centymetrów w kapeluszu. Zdaję sobie sprawę, że niscy mężczyźni są stworzeni do wielkich rzecz, ale mimo to nie wytrzymałem. Sprowokowała mnie. Mam do siebie dystans, ale akurat tego dnia zostawiłem go na treningu robiąc długie wybieganie. Na nic zdały się jej próby złagodzenia nerwowej sytuacji. Nie przekonały mnie jej argumenty, że Sarkozy też jest niski, podobnie jak ja, a mimo to sypia z modelkami. Zostałem całkowicie wytrącony z równowagi. Postanowiłem jej…
I wtedy właśnie wylądowałem na Kolskiej. Nie pamiętam, co postanowiłem jej zrobić – urwał mi się film. „Haj biegacza” porwał mnie w odmęty nieznanych mi wcześniej rewirów. Początkowo myślałem, że jestem w sanatorium. Obstawiałem Lądek-Zdrój, ale po drugim prysznicu w jakimś obskurnym pomieszczeniu wywnioskowałem, że to nie może być uzdrowisko. Jakiś facet z brodą kierował na mnie silny strumień wody ze szlaucha. Na początku było nawet przyjemnie, ale później już bolało. Czytałem kiedyś w Runner’s World o alternatywnych metodach odnowy biologicznej. Podobno, bicze wodne to doskonała metoda masażu po treningu… No kurwa bez przesady! Po trzecim prysznicu nabrałem wody w usta i poszedłem spać. Obudziłem się z potężnym bólem głowy i zdałem sobie sprawę gdzie jestem. Od tamtej pory zalecono mi picie jedynie piw bezalkoholowych. Zawdzięczam tej zmianie bardzo wiele! Dlatego pozwólcie proszę, że opowiem Wam nieco o nieocenionym działaniu piwa bezalkoholowego na organizm biegacza.*
Wpływ piwa bezalkoholowego na ciało sportowca
Wiele eksperymentów poświęconych było badaniu wpływu alkoholu na ciało sportowca. Badania przeprowadzone w wojsku wykazały, że dawka alkoholu 0,18 g/kg już po dwudziestu pięciu minutach zmniejsza zręczność, a badani żołnierze po wypiciu alkoholu mieli wynik gorszy o dziesięć procent w strzelaniu do celu. Podobne rezultaty dały badania zawodników trenujących strzelectwo, którzy po wypiciu alkoholu byli pewni, że trafią celnie w tarczę – alkohol poprawia chwilowo pewność siebie. W praktyce ich wyniki były o wiele gorsze.
Robert Stainback w swojej książce Alcohol and Sport napisał: „Alkohol w połączeniu ze sportem nie jest wcale lepszy, niż alkohol w połączeniu z prowadzeniem samochodu”. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku sportów siłowych. Alkohol ma bezpośrednie działanie toksyczne na mięśnie i tkankę nerwową. Najbardziej wrażliwe na uszkodzenie alkoholowe są włókna mięśniowe typu II, czyli te, w których dochodzi do najbardziej aktywnej hipertrofii na skutek obciążonego treningu. Alkohol zaburza zachodzący w wątrobie proces syntezy glukozy z aminokwasami oraz mleczanów, czyli glukoneogenezę. Warto przypomnieć, że jeden gram alkoholu dostarcza aż 7,1 kcal!
Co w takim razie ze sportowcami albo osobami aktywnie uprawiającymi sport, którzy lubią smak piwa lub wina?
Dla nich alternatywą są napoje bezalkoholowe. Ich smak niewiele różni się od smaku ich alkoholowych odpowiedników. Warto dodać, że dla wielu osób smak piwa bezalkoholowego jest o wiele lepszy niż smak tego zawierającego alkohol. Jest jeden warunek. Musi to być dobre piwo bezalkoholowe. Nie chodzi jednak tylko o smak. Napoje bezalkoholowe mają doskonałe własności, które wspomagają trening sportowców! Wiele piw bezalkoholowych, w tym te rekomendowane przez nas, otrzymało od specjalistycznych instytucji status napojów izotonicznych.
I tak, bezalkoholowe piwo pszeniczne Erdinger było testowane przez Uniwersytet Techniczny w Monachium. W dużym projekcie pod kierownictwem doktora Johannesa Scherra sprawdzono jaki wpływ na ich wydolność ma bezalkoholowe piwo pszeniczne. Badanie przeprowadzono na grupie dwustu siedemdziesięciu siedmiu maratończyków. Test był prosty. Połowa z badanych codziennie wypijała po półtora litra testowanego piwa, druga połowa otrzymywała zwykłe piwo bezalkoholowe. Wyniki były zdumiewające. Pijący bezalkoholowe piwo pszeniczne Erdinger po przebytym maratonie mieli obniżony poziom stanu zapalnego we krwi. Stało się tak dzięki zawartym w tym piwie polifenolom. Analiza badań ujawniła, że w grupie pijącej piwo z polifenolami poziom leukocytów był o dwadzieścia procent niższy, niż w grupie spożywającej zwykłe piwo bezalkoholowe!
Warto również w tym miejscu wspomnieć, że piwa bezalkoholowe mają o pięćdziesiąt procent mniej kalorii niż ich alkoholowe odpowiedniki. Jedno półlitrowe piwo bezalkoholowe to około 125 kcal. Tyle można spalić podczas dziesięciu minut biegu! Jednak poza kaloriami, napoje bezalkoholowe to także świetny zastrzyk składników mineralnych. Potas, fosfor, magnez, sód, i wiele ważnych aminokwasów, w tym BCAA, elektrolitów i witamina B. Nie ma w nim ani tłuszczu, ani cholesterolu! Wnioski? Pij piwo bezalkoholowe. Ryzyko wylądowania w budynku przy ulicy Kolskiej zminimalizujesz niemalże do zera. W kolejnym artykule przybliżę Wam testy piwa bezalkoholowego dzięki uprzejmości bezalkoholowe.com.
*Opisana historia nie przydarzyła się autorowi tego artykułu naprawdę. Tekst ma charakter edukacyjny, jest pewnego rodzaju przestrogą i świadczy o dziwacznym poczuciu humoru autora. Za poczucie zażenowania serdecznie przepraszam.
Źródło: bezalkoholowe.com, konsultacja merytoryczna – Bartłomiej Misiurek.